Była chora, zostały jej minuty, może godzina. Dopiero się dowiedział o jej stanie, jechał najszybciej jak mógł. Dojechał, wpadł do szpitala. Biegnąc po korytarzu zaglądał do każdej sali szukając twarzy którą znał już na pamięć. Znalazł. Przytulił ją najmocniej jak umiał. Płakała ze szczęścia. Powiedział jej, że ją kocha. To było ostatnie słowo jaka usłyszała. Umarła z uśmiechem na twarzy w jego ramionach. Po raz pierwszy odkąd skonczył 5 lat płakał tak jak dziecko któremu zabrano ulubionego misia. /coswymysle
|