Dochodziła godzina 2 w nocy leżałam na łóżku zwinięta w kłębek a na dworze panowała okropna wichura. Lekka migrena przypominała o udanym weekendzie a do tego odczuwałam ból brzucha. Był na tyle silne że z trudem dałam radę oddychać . Zażyłam kilkanaście tabletek ale nie pomogły nawet na moment , w oczach pojawiło się kilka łez , tylko zapach jego koszulki którą miałam na sobie nieco mnie uspokajał . W końcu wstałam i owinąwszy się kołdrą poczłapałam do kąta mojego pokoju gdzie znajdował się wielgachny misiek którego dał mi na mikołajki . Położyłam się w jego nóżkach i wtuliłam z całej siły. Z chwili na chwilę czułam się coraz lepiej , wiedziałam że to proszki zaczynają działać ale mimo wszystko było w tym coś magicznego , nie sądzisz ? / nacpanaaa
|