dziś,gdy tylko wróciłam do domu czekał na mnie na schodach.usiadłam koło Niego,spojrzał w ziemię po czym dodał: 'ojciec znów uderzył matkę'.wiedziałam,że w tym momencie nie powinnam nic mówić,to zdarzało się tak często,że zakodowane miałam'milczeć i słuchać'.kontynuuował:' nie miałem możliwości obrony, brata nie było.a on przyprowadził do domu kolegów '.przestał mówić,złapałam Go za rękę mocno ściskając.'kurwa,zabiłbym Go,wiesz? zabił.ale mam tu dla kogo być. jesteś Ty,jest mama .ale zabiłbym Go' -wydusił z siebie.poleciały mi łzy,przytuliłam Go,wkońcu mówiąc:'dokładnie, masz tutaj dla kogo być.mama potrzebuje Cię tutaj,nie za kratami-pamiętaj.a ten skurwiel prędzej czy później sam się wykończy,uwierz mi'.wkońcu spojrzał na mnie.znowu zobaczyłam w Jego oczach łzę -tę samą,która pojawiała się przy każdej rozmowie na temat Jego bezsilności wobec ojca-tyrana. przytulił mnie mocno,szepcząc:'zostanę, dla Ciebie i mamy. kocham Cię, jak siostrę-zresztą wiesz to doskonale'. / veriolla
|