dzisiaj, jak zwykle spóźniona na lekcję, szłam szkolnym korytarzem, Ty z kumplami siedziałeś na parapecie. kiedy obok was przechodziłam, usłyszałam "elo", od każdego z was, zaczęliście mi podawać ręce. odpowiedziałam wszystkim, z wyjątkiem Ciebie. odsunęłam Twoją rękę od mojej, totalnie Cię zignorowałam. szłam dalej, i usłyszałam za sobą kroki. odwróciłam się, szedłeś z mną. przyspieszyłam, Ty również. podbiegłeś i zatorowałeś mi drzwi do klasy. nie wejdziesz, dopóki nie porozmawiamy. - wal się - odpowiedziałam, kopnęłam Cię w jaja, odepchnęłam spod drzwi, i weszłam do klasy z uśmiechem od ucha, do ucha. byłam z siebie taka dumna. pierwszy raz zdobyłam się na odwagę, by Cię olać, i nie poświęcić nawet tych 5 minut. na następnej przerwie bałeś się już podejść. i dobrze.
|