weszłam dziś do domu, zmęczona szkołą, było już ciemno, sypał śnieg. koniec semestru i zajebiście dużo roboty. czekał na mnie, w tym swoim dresie msdm, w czarno-czerwonych najkach, w fullcapie, z kolacją. panował półmrok, z głośników płynęły delikatne dźwięki muzyki emocjonalnej, pezeta. wiesz, że uwielbiam ten klimat, wiesz że rap to moje bicie serca. wiesz, że kocham takie wieczory. a Ty .. jedyne co byłeś w stanie mi powiedzieć, to 'kochanie, wybacz.' po czym klęknął, 'całowałem się z agnieszką' . błagałeś, zbliżyłeś się do mnie i dopiero zobaczyłam, że jesteś podpity. błagałeś o wybaczenie, tłumaczyłeś, że wypiłeś dziś tylko 2 kieliszki dla odwagi, a wtedy byłeś trupem i nad sobą nie panowałeś, dlatego to się stało .. blablabla. a ja stałam, tak jak stałam i łzy kapały mi na podłogę . Ty skurwysynie, zniknij .
|