|
zdeptana.moblo.pl
zasłoniła twarz rękoma. nie mogła złapać oddechu z zaszokowania. nie potrafiła uwierzyć we własną naiwność. w to że wierzyła jego słowom doskonale wiedząc jak łgał. a
|
|
|
zasłoniła twarz rękoma. nie mogła złapać oddechu z zaszokowania. nie potrafiła uwierzyć we własną naiwność. w to, że wierzyła jego słowom doskonale wiedząc jak łgał. / abstracion.
|
|
|
otwórz mój pamiętnik.. na pierwszych stronach zobaczysz swoje imię. pisane milionem razy. dalej nie patrz..
|
|
|
był powodem do mojego codziennego wstawania z łóżka. to na jego widok, moje serce zamieniało się w wirującą pralkę. to właśnie, on był autorem każdego mojego uśmiechu. to dzięki niemu, potrafiłam doceniać, to co miałam. był całym, moim szczęściem. wszystkim, tym co miałam. pisząc, to z pewnej perspektywy czasowej, z uśmiechem na twarzy, dochodzę do wniosku, że jest mi żal, to wszystko pisać, w czasie przeszłym, a nie teraźniejszym. / abstracion.
|
|
|
lizaki zamieniły się na papierosy, niewinne stały się dziwkami. praca domowa umarła śmiercią naturalną, a telefony są używane w klasie. cola zamieniła się w wódkę, a rowery w samochody. niewinne pocałunki przeistoczyły się w dziki seks. pamiętasz, kiedy zabezpieczać się znaczyło włożyć na głowę plastikowy hełm? kiedy najgorsza rzecz, którą mogłaś usłyszeć od chłopaka to że jesteś głupia. dorosnąć... // emiliania.
|
|
|
w kratkę Cię kocham, w kratkę nienawidzę.
|
|
|
straciłam Cię, a mój świat się zawalił. i co? nic. ja dalej wstaję nawet najbardziej pochmurnego poranka, dalej oddycham. zdarza mi się nawet wymusić uśmiech. potrafię. co nie znaczy, że mi się to podoba. / abstracion.
|
|
|
modliła się o to, aby doznał amnezji. żyła nadzieją, że zapomni słowa, które wypowiedział w jej kierunku tego pamiętnego wieczoru. / abstracion.
|
|
|
wezmę kieliszek czerwonego wina. w za dużym swetrze i papierosem w ręku siądę na tarasie. zacznę się skarżyć księżycowi z tego, jakim jesteś sukinsynem. / abstracion.
|
|
|
kazał mi zapomnieć. wracając do domu cała roztrzęsiona ze łzami w oczach, zastanawiałam się jak można zapomnieć o oddychaniu. / abstracion.
|
|
|
potknęła się i upadła. leżąc na podłodze na oczach wszystkich wybuchnęła spazmatycznym płaczem. ludzie zaczęli się pytać czy wszystko w porządku, czy nic jej nie jest. nie była w stanie odpowiedzieć. fizycznie było z nią wszystko w porządku. nie miała siły wstać z bezsilności do tego wszystkiego, co ją spotyka co dnia. / abstracion.
|
|
|
dzisiejszy dzień jest mieszaniną pieprzonej toksycznej zupy, z wszystkim co mija w moich oczach, dłoniach, co przemyka mi przed nosem, rozlewa sie jak woda przez palce...
|
|
|
miłość to bagno. i wiem, że ile razy bym nie przechodziła przez to bagno, to za każdym razem wpadnę do niego po uszy. dziwi mnie tylko to, że nigdy w tym bagnie nie utonęłam.
|
|
|
|