|
zabsonik.moblo.pl
zawsze miał na sobie markowe ubrania. butów z nike nigdy nie odstępował. brunet średniego wzrostu trzymający papierosa w wiecznie poranionych dłoniach. na lewej ręce mia
|
|
|
zawsze miał na sobie markowe ubrania. butów z nike nigdy nie odstępował. brunet średniego wzrostu, trzymający papierosa w wiecznie poranionych dłoniach. na lewej ręce miał grubą srebrną bransoletę, na szyi łańcuszek - podobno od tej jedynej. jeździł czarną betą z przyciemnianymi szybami. wiecznie otoczony trzema kumplami, z którymi się nie rozstawał - i tą panną, która uważana była za Jego największy Skarb - siostrę. nikt nie miał prawa Jej ruszyć, ani na Nią spojrzeć. oboje byli uważani za silne rodzeństwo. kilka lat później zabiła się - podobno z miłości. On ? to nie ten sam chłopak. On już nie istnieje. istnieje tylko przećpany gostek, który nie ma kompletnie nic - prócz nałogu do końca życia.
|
|
|
idziesz na dno skurwielu - jak pieprzony titanic
|
|
|
chciałabym aby ktoś kamerował wszystkie moje imprezy. może wtedy w końcu wiedziałabym co na nich robię
|
|
|
veriolla dodano: 22 lipca 2011
pamiętam jeszcze czasy, gdy był katem dla konfidentów, i innych ziutków, których nie trawił - nawet typiar. nie oszczędzał ludzi - gdy tylko ktoś Go zdradził, lub mu nie podpasował - rozwalał mu twarz w drobny mak. nie chciałam miec nic wspólnego z Jego osobą - a jednak miałam, i to dużo. bałam się wypowiadać jakiekolwiek słowa - uważałam na każdy gest, każdą minę i każde zdanie. i kiedyś, gdy w nerwach wykrzyczałam mu co o Nim myślę, a później dotarło do mnie co powiedziałam, i stałam przerażona, podszedł do mnie i przytulając powiedział: ' Ty możesz, zawsze. i nigdy nie pozwolę by włos spadł Ci z głowy'. a mimo to nadal czułam przed Nim dziwny respect
|
|
|
siedzę przed komputerem i myśląc o Tobie wypowiem zdanie: ' tęsknię, cholernie' - nagle pojawiasz się na gadu. jest jakaś durna 22:22 - pojawiasz się na gadu. przeczytam gdziekolwiek słowo 'skurwysyn' - pojawiasz się na gadu. przypadek
|
|
|
grupa ludzi stała wokół Nich, krzycząc i dopingując. przedarłam się przez tłum stając w pierwszym rzędzie. patrzyłam jak okładają się nawzajem pięściami, zalewając się krwią. chciałam ruszyć w ich stronę, rozdzielić, zrobić cokolwiek - jednak kumpel , który trzymał mnie z całych swoich sił nie pozwolił na to. w tym momencie ich znienawidziłam - nie byłam w stanie patrzeć na tych frajerów, którzy zachowywali się jak dzieci. poprosiłam by kumpel mnie puścił - tak też zrobił, długo jeszcze będąc w gotowości, by w razie czego powstrzymać mnie przed rozdzieleniem ich. stałam i z żalem w oczach przyglądałam się jak jeden siedzi na drugim bijąc Go po twarzy. nagle obaj mnie zauważyli, i przestali. to jednak było już nie ważne. odwróciłam się i odeszłam - zawodząc się na dwóch najbliższych memu sercu osobach
|
|
|
przyjdź, wróć , poproś o pomoc - przyjmę Cię bez żadnego 'ale'. wiesz , że we mnie zawsze masz przyjaciela i ten pieprzony kredyt zaufania bez limitu, który kiedyś mnie zgubi.
|
|
|
chciałabym wiedzieć co z Tobą. bo się kurwa martwię. tak jak Ty kiedyś o mnie, no własnie - kiedyś ...
|
|
|
wiem po co byłam - byłam po to , aby Ona była zazdrosna. chory układ, który mi odpowiadał.
|
|
|
możesz krzyczeć. możesz się fochać nawet pięć razy dziennie. możesz być tak wredny jak zawsze. możesz wychodzić z kumplami na piwo. możesz spać od ściany. możesz brać większą połową kołdry dla siebie. możesz zabierać mnie na spacery w deszcz. możesz wiecznie siedzieć w tekstach i bitach. możesz dzwonić raz na trzy dni. możesz całe dnie przesiadywać na ławce. ja to wszystko zniosę, ale obiecaj mi , że będziesz - ok ? /
|
|
|
nie lubię zapachu szpitali. przypomina mi to o tym pieprzonym dniu - kiedy to czekanie na karetkę zdawało się dłużyć godzinami, kiedy patrzyłam na Jego ciało, które pod wpływem defibrylatora co chwila podnosiło się i opadało, a serce i tak nie chciało załapać, kiedy każda sekunda była tak cholernie ważna - a lekarze mieli to gdzieś, tłumacząc , że robią wszystko co w ich mocy - siedząc na dupie ..
|
|
|
zajmij się swoim życiem ' - krzyknął, zamykając mi drzwi przed nosem. przymknęłam lekko oczy, i czułam jak podchodzą mi do nich łzy. wzięłam głęboki wdech, i powoli wypuściłam powietrze. ' tylko spokojnie' - powiedziałam sama do siebie łapiąc za klamkę i wchodząc. zaczął krzyczeć , że nie jestem mu potrzebna - nalewając sobie kolejny kieliszek. podeszłam do stolika i zrzuciłam z niego wszystko - pełną butelkę wódki, kieliszek, białe i telefon. ' co robisz, kurwa ?' - krzyknął, patrząc na mnie zaćpanym wzrokiem. popatrzyłam na Niego i krzyknęłam: ' co Ty robisz kurwa? zastanów się nad życiem', po czym udałam się w stronę drzwi, obrzucana wyzwiskami. nie docierały do mnie , bo wiedziałam jak będzie na drugi dzień. zadzwonił, przerpaszając i dziękując za ogarnięcie. tak, często wpierdalamy się sobie na psychike w taki sposób, ale to działa
|
|
|
|