|
yousmile.moblo.pl
Cz.2 Po niecałej godzinie zobaczyłam Twoją postać podążającą w moim kierunku. Nie widziałam gniewu na Twojej twarzy właściwie nie widziałam żadnych emocji. Kiedy podsz
|
|
|
|
[Cz.2] Po niecałej godzinie zobaczyłam Twoją postać podążającą w moim kierunku. Nie widziałam gniewu na Twojej twarzy, właściwie nie widziałam żadnych emocji. Kiedy podszedłeś do mnie rzuciłeś tylko "chodź do domu", a gdy zaprotestowałam przerzuciłeś mnie przez ramię i podążałeś w kierunku mieszkania. Dotarliśmy na miejsce, Ty postawiłeś mnie przed sobą, mogłam Ci się w końcu przyjrzeć. Patrzyłam w Twoje czekoladowe oczy i... No właśnie. Zobaczyłam w nich smutek, żal, strach. Spodziewałam się wybuchu gniewu i kolejnego wykładu o tym, że jestem dziewczyną i nie powinnam tak późno wychodzić z domu. Ty jednak po chwili milczenia wydusiłeś tylko "Nie rób tego więcej. Bałem się, że coś Ci się stanie", a ja najzwyczajniej w świecie nie potrafiłam Ci odpowiedzieć. Zatkało mnie, jakby ktoś odciął mi język, nie potrafiłam dobrać odpowiednich słów. I to może dlatego mimo tych kłótni dalej chce próbować? Poświęciłeś mi więcej uwagi niż ktokolwiek inny. [mamotobie]
|
|
|
|
[Cz.1] Ile razy słyszałam z Twoich ust "przepraszam"? Ile razy ja wypowiadałam to słowo? Nie wiem, już dawno przestałam to liczyć. Pamiętasz jeszcze te wszystkie obietnice? Te słowa łamane po 10 minutach od wypowiedzenia ich, patrząc sobie nawzajem prosto w oczy. Zawsze gdy pokłóciliśmy się Ty wychodziłeś, nie ważne o której godzinie. Nigdy nie mogłam wtedy zmrużyć oczu, bałam się. Wracałeś poobijany, a ja z biegiem dni ilekroć wychodziłeś, coraz bardziej odchodziłam od zmysłów. Twój przyjaciel patrzył na moją bezsilność. Patrzył na to jak płakałam za każdym razem, gdy z wściekłości zatrzaskiwałeś drzwi od zewnątrz. Powtarzał mi "poradzi sobie", a ja byłam chyba jedyną osobą, która w to nie wierzyła. W końcu przy którejś z kolei kłótni to ja przekroczyłam próg drzwi. Wiedziałam, że to nie jest dobre posunięcie, że zapewne zdenerwowałam Cię jeszcze bardziej swoim zachowaniem. Jednak nie musiałam czekać długo na rezultaty mojego wybryku.
|
|
|
Plusik poszedł się jebać.
|
|
|
Powoli zaczynało naprawdę mi zależeć, aż w końcu w połowie listopada okazało się, że koleżanka z klasy zaczęła się nim interesować i mimo własnej woli zaczęłam być zazdrosna. Zauważyłam też, że na jego widok od razu się uśmiecham i zaczynam wyczekiwać niedzielnych mszy. Już wiedziałam, że coś jest nie tak. Potrafiłam z niego żartować, jednak sumienie przestało mi na to pozwalać. Udawałam, że wciąż jest mi obojętny. Później zaczęły się dziwne wymiany spojrzeń, nawet nie wiem czy skierowane pod mój adres, aż w końcu przyznałam fakt, że zakochałam się w nim. A teraz boję się, że po bierzmowaniu przestanę go widywać, a uczucia zostaną./ [cz.2]
|
|
|
Spotkałam, a właściwie wpadłam na niego w połowie lipca, ostatniego dnia oazy nad morzem. Tak naprawdę był mi wtedy obojętny, ale jednak coś ukłuło mnie w sercu, coś czego nie potrafiłam nazwać. Później myślałam o tej całej sytuacji i jedyne, co byłam w stanie robić to śmiać się z niej, bo najlepsze było to, że wpadłam na niego w kuchni. Naprawdę romantycznie. Po powrocie do domu, wspominałam o tym wszystkim z przyjaciółką tylko po to, żeby się pośmiać i dałabym sobie rękę uciąć, że nic do niego nie czułam, bo nadal był mi obojętny. Pod koniec sierpnia zaczęłam widywać go w kościele i wszystkie wspomnienia wróciły, mimo że nie było ich wiele. Cały mój świat powoli zaczął się sypać, ale byłam pewna, że to minie. Jednak nie mijało. Nadszedł październik. Zaczęły się przygotowania do bierzmowania i okazało się, że będzie przygotowywał się w tej samej parafii, co ja./ [cz.1]
|
|
|
|
Normalny uśmiech, banalne spojrzenie - a jednak coś wyjątkowego..
|
|
|
|