|
waniilia.moblo.pl
doskonale wiedziała iż jest narkomanem. ale ta anielska twarz jak ze snu wynagradzała wszystko. nie był zadbanym chłopcem w stylu Biebera. jego blond loczki nie przy
|
|
|
doskonale wiedziała, iż jest narkomanem. ale ta anielska twarz, jak ze snu wynagradzała wszystko. nie był zadbanym chłopcem, w stylu Biebera. jego blond loczki, nie przycinane od miesięcy, nie były starannie uczesane, a ledwie machnięte szczotką, jednakże zawsze pachniał cudownymi perfumami, pomieszanymi z wonią marihuany. lubiła na niego patrzeć, kochała gdy to odwzajemniał, bo szalała, za jego patrzałkami, dużymi, szafirowymi, pełnymi blasku. pewnego dnia, zaczął gasnąć w oczach, schudł, był niedostępny. po dłuższym czasie, przestała widywać go, na korytarzach. zapytała, przechodzącej koleżanki, dlaczego nie chodzi do szkoły. nie żyje - usłyszała. załamała się. tego samego dnia popełniła samobójstwo, licząc, że w niebie będą razem. na zawsze.
|
|
|
Tylko z Tobą, chciałam tak po prostu, dogonić marzenia! / Ewa Farna.
|
|
waniilia dodał komentarz: |
7 grudnia 2010 |
waniilia dodał komentarz: |
6 grudnia 2010 |
|
Tylko małe emo girl używają żyletki, ja wolę nóż. Umieram.
|
|
|
By zapomnieć, zaczęłam terapię znieczulającą. Marihuana budziła mnie rano i pomagała zasypiać wieczorem. Wszystko było takie kolorowe, bajkowe. Inny świat.
|
|
|
mała, wielka dama. metr pięćdziesiąt pięć wzrostu, kozaki na wysokiej szpilce, torebeczka, dopasowany płaszczyk, makijaż wodoodporny, bo pada śnieg, włoski, z toną lakieru. pali papierosa, waniliowego, cienkiego, nie zaciąga się, bo nie potrafi. podrywa facetów, najsłodszych, najpiękniejszych, najsławniejszych, idzie na imprezę. po kilku godzinach wraca do domu, przewraca się, łamie obcasy, siada na krawężniku, próbuje ogarnąć roztrzepane włosy, wodoodporny tusz, był odpowiedni do czasu, rozmazał się, wraz ze łzami, w firmowych, grubych leginsach porobiła dziury, płaszczyk pobrudziła. mała, wielka dama, czy mała, wielka szmata? zdecydowanie, to drugie.
|
|
|
święta, o których mówiłam od października, jako dziecko, nie interesują mnie zbytnio. te wszystkie przesłodzone reklamy, dręczące nas, już w listopadzie, sztuczne kreowanie, miłego nastroju, by zarobić trochę pieniędzy, kolorowe światełka, choinki i inne ozdoby, na wystawach. kiedyś ubieranie drzewka, w te bajery, budziło u mnie stan euforii, a wigilijny poranek, był najcudowniejszym w roku. smak pierników, pieczonych w połowie grudnia, pakowanych w specjalnie, przezroczyste folie i obwiązywane kokardkami, dla rodziców, przez wiele lat utraciły na wartości. dziś liczą się drogie perfumy, alkohole i zabawki za kilka setek. wszystko zatracone w komercji, niestety.
|
|
|
|