|
Im bardziej jest mi źle, tym bardziej chcę się uśmiechnąć, ale coraz bardziej mi to nie wychodzi.
|
|
|
czasem ciężko nawet przełknąć ślinę.
|
|
|
wczoraj też było źle, było wycie, dziś lepiej nie będzie...
|
|
|
czy można tu dodawać linki z yt??
|
|
|
dziś czuję się całkiem dobrze, nawet umknęła mi myśl o moim celu... celu, którego szukam i nie mogę odnaleźć. Przykro się żyje bez wiedzy o mecie, to naprawdę smutne... ale jeśli nie myślę o tym, bo akurat nie odczuwam bólu egzystencjonalnego- to nawet można to przeboleć...
|
|
|
odkrywanie... uzewnętrznianie siebie- budzi we mnie złe emocje.
|
|
|
Właściwie już mi lepiej, nie jest super, po prostu lepiej, nawet rozmawiałam z ludźmi... powiedziałam, że wyłam, taka norma, właściwie nic dziwnego, nikt nie zwrócił uwagi na moje słowa.
Ogólnie było zabawnie... nie mogłam powstrzymać śmiechu, czasami trzeba się śmiać z niczego, z czyjejś głupoty- zdecydowanie wolę ten rodzaj łez, pokrzepia duszę, ale też prowokuje do zastanowienia czy jest się normalnym... :) a teraz znów mi gorzej, chyba będę pisać, gdy jest naprawdę źle, przedtem było mi lżej, a teraz? niekoniecznie.
|
|
|
Dziś czuję niesamowite rozerwanie, tak jakbym była oderwana od swego ciała, ciężko to ubrać w słowa...a może całkiem łatwo, tylko ja po prostu już nie umiem mówić... pisać... czytać... słuchać...rozmawiać, doceniać, uśmiechać się, płakać, kochać, rozumieć,śmiać się, pomagać, współczuć, być zwykłym człowiekiem... aa najważniejsze- przecież ja nie umiem żyć...Ah Żyj wielokropku, tak wiele wyrażasz!
Mam 20 lat, (nie?) jestem ciężko chora, studiuję(zwyczajnie za mnie zadecydowali), mam kochającego chłopaka(czasami nie wiem, co czuję), całe życie przede mną(''nie znasz dnia, ani godziny'')- nie umiem nikogo/niczego docenić. Gdzie sens, gdzie logika?
|
|
|
|