|
Błagałam, żeby nie odchodził. Cholernie bałam się tej pustki, którą po sobie zostawi i której za nic w świecie nie zdołam wypełnić niczym i nikim innym. Nie mogłam znieść myśli, że odchodzi i zostawia mnie samą. Bez uczuć, bez uśmiechu i bez tego kojącego ból, dotyku. Stałam jak wryta i patrząc jak oddala się ode mnie o kolejne kroki, nie potrafiłam zrobić zupełnie nic, żeby chociaż spróbować Go zatrzymać. Serce biło mi z prędkością światła i sprawiało, że nie czułam własnego pulsu. Nie czułam wtedy nic. Stałam w bezruchu i opadając z sił wycierałam rękawem, łzy, które spadały co jakiś czas z zaszklonych oczu. Ten strach, który mnie ogarnął, nie zamierzał dać za wygraną. Stałam na tej pieprzonej ulicy i nie próbowałam się nawet cofnąć, nie wspominają o tym, że miałam za Nim biec. Przepełniona żalem, miałam pretensje do siebie, że widząc jak odchodzi, nie zdołałam wykrzyczeć nawet, że tak cholernie mocno Go kocham. / idzysrlz.
|