|
toiletpaper.moblo.pl
sam się zastanów gdzie tu fakt a gdzie iluzja.
|
|
|
|
sam się zastanów gdzie tu fakt, a gdzie iluzja.
|
|
|
wchodzę do szkoły słyszę rozmowę jakichś panienek i o uszy obija mi się imię 'Michał', na polskim czytam jakieś opowiadanie z książki pojawia się 'Michał' , idę na przystanek 'Michał wczoraj wrócił' przewracam oczami, szukam w telefonie numeru mamy rzuca mi się w oczy 'Michał' , przychodzę do domu włączam trudne sprawy 'Michał'. idę do kuchni w radiu co? nie muszę powtarzać. wchodzę na neta 'Michał, bleble'. dzwoni do mnie kumpel 'Michał się bije' rzucam telefonem o ścianę i najzwyczajniej w świecie wybucham śmiechem . jebana patologia . / grozisz_mi_xd
|
|
|
''Nie pozostało już mi nic. Zegar wskazuje kolejną godzinę samotności. A w niej te nie kończące się sekundy, która raz po razie rani jeszcze bardziej moje serce. Oddaję siebie czasowi. Wiem, że przeszłość już nigdy nie wróci, a ja nie odzyskam czegoś, na czym cholernie mi zależało. To koniec. Koniec. Nas. Mnie. Bólu.
'Żegnam się również z Wami. Nie ma sensu ciągnąć czegoś co nie ma sensu. Wraz z odejściem, zabrał wszystko co miałam. Zabrał cząstkę mnie oraz całe serce. Całą mobilizację do życia.
Kocham Cię. Przepraszam.''cz2
|
|
|
''Tyle zawdzięczam właśnie osobie, dzięki któremu świat kolejny raz zleciał spomiędzy moich objęć.. Kolejny raz oprócz czterech ścian nie pozostało mi nic. Oczy łakną nadal jego sylwetki oraz snu. Zaczerwienione oraz opuchnięte od łez ciągle jednak krążą, by uchwycić naajmniejszy szczegół kiedy wróci.. Ale to się nie stanie już prawda? Drogi M. mówi mi, że nie ma to sensu. Mimo kilometrów które nas dzielą dla niego nie ma nic. Krzywda ciała jest jedynym wyborem sumienia. Nie mówisz mi już nic. Udajesz posąga, który nie ma żadnych w sobie uczuć, jak kiedyś. Nie ma wspólnego płaczu, śmiechu, dogadywania. '' cz1
|
|
|
|
Patrząc na jego szczęście odechciewa się czegokolwiek. \huba_buba
|
|
|
|
bijaaaczzz
świat jest skurwysyński. ludzie są skurwysyńscy. cześć.
|
|
|
|
I właśnie tak z dnia na dzień wszystko coraz bardziej się komplikuje.
|
|
|
|
Kpimy z siebie, rzeczywistości, własnych lęków i obaw. Czasem mijamy się w słowach bo samo patrzenie na klęskę drugiego rani wystarczająco. Masz swoje problemy, ja swoje. Przegadaliśmy je wzdłuż i wszerz, zapiliśmy, odreagowaliśmy. Nic nie działa. Możemy płakać albo śmiać się by zamaskować lęk, że wyczerpaliśmy magazynek argumentów.
|
|
|
|
Ale weź się kiedyś odezwij. Tak na chwilę.
|
|
|
|
po kilku miesiącach znów tam poszłam. w miejsce, które kochałam, w którym uwielbiałam przesiadywać godzinami, czytać, myśleć. miejsce w którym z wolna zakwitała wiosna, a topniejący śnieg dawał się we znaki mocząc buty. na powrót się tam znalazłam - tam, gdzie do niedawna przychodziłam razem z Nim, tam, gdzie poznawałam Jego tajemnice, Jego usta, Jego uczucia. właśnie w tym miejscu, któregoś z pierwszych dni marca, płakałam, bo te drzewa, ta ławka, to wszystko - bez Niego było nie do zniesienia.
|
|
|
|