|
sweetmint.moblo.pl
cos miedzy wami jest oprócz powietrza? kilometry
|
|
|
-cos miedzy wami jest, oprócz powietrza? -kilometry
|
|
|
Stała na wprost Niego i heroicznie ocierała twarz z łez. 'Tak po prostu wyjeżdżasz? Wszystko zostawiasz i jedziesz.' Mówiła ze szlochem w gardle. 'A co ze szkołą? Co z nami?' Ostanie pytanie spowodowało, że o mało się nie przewróciła. Podszedł do niej szybko i przytulił najmocniej, jak potrafił. Cała się trzęsła. 'Nie jedź. Błagam, nie zostawiaj mnie. Nie jedź, proszę.' Wylewała łzy w jego koszulkę. 'Cichutko...Przyjadę jeszcze kiedyś.' Musnął wargami jej mokre oczy. 'A co z nami?' Zapytała szeptem, jakby bała się odpowiedzi. Przyciągnął ją i pocałował. 'Nic...Nauczymy się żyć bez siebie, staniemy się mistrzami we wspominaniu. Co noc będę zasypiał z Twoim oddechem w słuchawce.' Znów posmakował jej ust. Odwrócił się w końcu i odszedł, zostawiając ją samą, bezsilną i słabą. Niebo oblało ją zimnym deszczem, słyszało jej krzyk.
|
|
|
Najchętniej roztrzaskałabym tę komórkę, ale nie robię tego, bo w skrzynce odbiorczej jest zbyt wiele wiadomości od Ciebie.
|
|
|
nie spotkaliśmy się ani razu, ale mimo wszystko, coś nas łączy
|
|
|
o 23.59 postanowiłam, że nie pomyśle o tobie już ani razu tego dnia
|
|
|
a dzisiaj jest troszku lepiej - zajmuję się czymś, robię coś, od czasu do czasu się uśmiechnę i coś odpowiem gdy ktoś zapyta. ale to nie powód do radości - bo przede mną wieczór, cholerny wieczór w którym w żaden sposób nie potrafię sobie zająć myśli.
|
|
|
zadzwoniłabym do ciebie i powiedziałabym ci jak się teraz czuję. ale płynące po policzkach łzy i zaciśnięte gardło nie pozwalają na taki hardcorowy wyczyn.
|
|
|
To był on. Przyszedł do niej do domu, zabrał ją na plażę. Tam leżeli na mostku, opalali się kąpali w wodzie. On nauczył ją pływać, ona rysowała serca na mokrym piasku. Ona pokonała lęk przed wodą. Z nim weszła głęboko. A potem zaczęło padać. Ludzie uciekali w popłochu, chowali się do samochodów. Oni siedzieli za parawanem i jedli watę cukrową, biegali po prawie opustoszałej plaży. Wiatr rozwiewał jej włosy, a jemu rozpiętą koszulę. Śmiali się, podskakiwali. Nie myśleli o tym, żeby sobie zrobić sweet focie ani o tym, że ktoś ich zobaczy i uzna za wariatów. Przy sobie czuli się bezpiecznie. Kiedy deszcz zaczął lać na dobre, stanęli w miejscu i zaczęli się całować. Nagle ona się obudziła. Leżała w suchym łóżku, za oknem świeciło słońce a włosy miała suche. Zrozumiała, że to był tylko sen, i nigdy nie wydarzy się to co jej się śniło. Że nie ma na to szans, bo chociaż znają się dobrze, to i tak nigdy do tego nie dojdzie.
|
|
|
Chciała, żeby wszystko potoczyło się po jej myśli, ale wiedziała że nie do końca będzie tak jak chciała. Wiedziała że On nigdy nie będzie jej.. wiedziała że ich miłość nie ma szans na istnienie. Ale ona się nie poddawała. Z każdym dniem kochała Go mocniej i wiedziała że jest dla niej ważny. Najbardziej na świecie pragnęła tego by dowiedzieć się co On do niej czuje. W pewnym momencie chciała powiedzieć Mu prawdę, ale zrozumiała że jeśli to zrobi to może Go już więcej nie zobaczyć. Wolała nie ryzykować i czekać.. Miała tą cholerną nadzieje, wielką nadzieje. I wiedziała że ta nadzieja będzie w niej już zawsze. Nie potrafiła o Nim zapomnieć. Był dla niej kimś ważnym, naprawdę ważnym. Nigdy nie czuła takiego ciepła w sobie gdy dotknęli się wzrokiem. Gdy tylko Go widziała, motylki w brzuchu latały w niej jak opętane. Wtedy poczuła że naprawdę Go kocha i nigdy nie przestanie
|
|
|
Ona nie była zwykłą dziewczyną. Nie lubiła sukienek, nie malowała się. Włosy nosiła związane gumką. Chodziła ubrana w zwykłe spodnie, podkoszulek i trampki. Lalunie z jej klasy, śmiały się z niej, wołając za nią w męskim imieniu. Ale ona się tym nie przejmowała. Chodziła na mecze piłki nożnej, sama również grała w piłkę z chłopakami. Nie, nie robiła tego dla nikogo. Nikt jej nie kazał, przed nikim się nie popisywała. Nie miała też na myśli tego, aby robić komuś na złość. Nie roztkliwiała się nad sobą, nie przejmowała się tym, że od biegania ma czerwoną twarz lub posklejane włosy. Czasami lubiła zakląć, powyzywać się z kimś, czasami nawet wdać się w bójkę. Ale była też dobra. I wtedy lubiła siebie najbardziej. Kiedy pomagała jako wolontariuszka, lub kiedy wieczorami siedziała patrząc w księżyc i rozmyślała na ważne tematy. Pomagała w domu.
I nie mogła się zdecydować, jaką siebie bardziej woli.
|
|
|
A wszystkie Twoje słowa traktuję już z dystansem.
|
|
|
|