szłam przez miasto, w uszach brzmiał bit Peji. weszłam do miejsca w którym zawsze przesiadujemy z ekipą. 'cholera jasna!' wydarłam się na całe pomieszczenie nie zdając sobie sprawy z tego że ktoś może tam być o tej porze i to jeszcze w czasie takiej pogody. zdjęłam z głowy czarny kaptur siadając pod murkiem. zamknęłam oczy i odpłynęłam. po chwili poczułam czyjś zapach. rozejrzałam się dookoła ale nikogo nie zauważyłam w tych ciemnościach. 'cześć.' nagle ktoś rzucił w moją strone. tak to był On największy frajer w naszej dzielnicy. 'co ty tu robisz koleś? to chyba nie miejsce dla ciebie nie sądzisz?' powstrzymywałam się od śmiechu. 'zawsze tu przychodzę o tej porze kiedy nie ma tu waszej ekipy' mówił przerażony. 'nie masz tu wstępu kolego, to miejsce jest nasze. a tacy frajerzy jak ty nie powinny tu zaglądać Ci tak zwani o chuj rozstrzelić bogacze. nie potrzebujemy takich ludzi. a teraz wypad!' syknęłam odpalając papierosa. /smallstarxd
|