|
skrzatek21.moblo.pl
to koniec dlaczego? bo już nie czuję tego co czułam już nie wariuje już nie stroję się godzinę przed lustrem już nie sprawdzam co 10 minut telefonu czy oby
|
|
|
- to koniec
- dlaczego?
- bo już nie czuję tego co czułam, już nie wariuje, już nie stroję się godzinę przed lustrem, już nie sprawdzam co 10 minut telefonu, czy oby na pewno nie dzwoniłeś, a ja może po prostu nie usłyszałam, już nie pytam po raz kolejny sąsiadki czy cię widziała i czy widziała, jaki jesteś cudny, już nie nazywam swych miśków twoim imieniem
|
|
|
Potem założyła kapelusz i poczuła się niebezpiecznie zakochana w człowieku, którego ledwie znała
|
|
|
ton twojego głosu, gdy mówiłeś dwa słowa, cudowne. i ciepło ust. pamiętam. i widok ciebie machającego mi na do widzenia. nie zapomnę.
|
|
|
Uśmiechniesz się. Tak samo jak wtedy, gdy pocałowałeś mnie pierwszy raz. Ja spuszczę wzrok i policzki znów zrobią mi się tak czerwone. Ty wtedy przejedziesz mi dłonią po policzku i zbliżysz swoją twarz do mojej, a mi wtedy serce zacznie bić jak oszalałe i będę jeszcze bardziej zawstydzona. I pocałujesz mnie, tak jak wtedy, tak zwyczajnie, po prostu... Tak jak całuje się ukochaną osobę.
|
|
|
z tysiąca przyczyn. z miliona powodów
|
|
|
Lubię ten 'nasz świat' kochanie.
|
|
|
- Co byś teraz najchetniej porobiła?
- Popłakałabym sobie...tak bez powodu.
- Ja też.
- Popłaczmy razem...
- Razem?
- Tak, razem...będzie nam lżej. A później, gdy już się wypłaczemy zaczniemy się śmiać...
- Razem?
- Tak razem... będzie weselej. A jeszcze później polecimy w kierunku nieba...
- Też razem?
- Tak razem... tam gdzie mieszkają najprawdziwsze Anioły... wysoko...
- I nie spadniemy?
- Nie.
- Skąd wiesz?
- Bo będziemy tam razem...
|
|
|
- nie płacz..
- nie oddychaj.
- nie chce żebyś płakała.. jeśli będziesz płakać to i ja przestane oddychać
|
|
|
no i mam
kaca
po tej toksycznej miłości
i jeszcze
czkawkę
- odbija się Twoim imieniem
a w mojej małej czerwonej lodówce
nie ma pwa...
|
|
|
Chciałam naprawić stłuczone lustro, ale w odłamku zobaczyłam własne odbicie i pokaleczyłam dłonie...
|
|
|
było już późno. zgasiła światło i usiadła na łóżku.nie chciało jej się spać. włączyła swoją ulubioną smutną piosenkę w telefonie. włożyła słuchawki do uszu. łzy płynęły krętymi drogami po jej policzkach. czekała na jakikolwiek znak z jego strony.była jak manekin. jej twarz nie okazywała żadnych uczuć. tylko łzy zdradzały stan jej ducha. nie wiedziała co będzie robić jutro, pojutrze. myślała tylko o jednym. o wydarzeniu ubiegłego wieczoru. myślała i nie mogła przestać. coś w niej pękło. zniknęła radość, uśmiech z jej twarzy. uciekły daleko i pewnie już nigdy nie wrócą.
|
|
|
najjaśniejszą z gwiazd nazwała jego imieniem, by każdej nocy zaglądał do jej okna
|
|
|
|