'płaczesz?' rzucił krótko. ' alergia ' powiedziałam nieco zdezorientowana. ' ja już znam tą Twoją alergie. Następny idiota? Pseudo przyjaciółka? Nie wnikam, ale jest sylwester, zapomnij chociaż na jedna noc.' nie wytrzymałam. ' Dokładnie rok temu obiecałam komuś, że tego sylwestra spędzimy razem. Będziemy pić za frajerów, głupie szmaty. Dławić się szczęściem i nie myśleć o przeszłości. ' powiedziałam tak szybko, że aż zabrakło mi tchu. ' ahaa, rozumiem, plany sylwestrowe się nie powiodły. To nie powód żeby płakać. Rodzice go nie puścili? Zadzwoń do tej osoby, będzie Ci lepiej. ' ' tak, tak. masz racje. Już idę zadzwonić.' szybkim krokiem udałam się w stronę cmentarza, ale nie zwrócił na to zbytniej uwagi. Odszedł zadowolony, ze swojej rady. ' Bóg, Bóg go nie puścił idioto. ' || quiietly
|