Wstaje. Idę do kuchni napić się wody. Ubieram się maluję. Wychodzę z domu. Spotykam się z Nimi. Pijemy.. Wina. Piwa. Wódkę. W zależności od ilości funduszy.. Palimy. Bla
Wstaje. Idę do kuchni napić się wody. Ubieram się, maluję. Wychodzę z domu. Spotykam się z Nimi. Pijemy.. Wina. Piwa. Wódkę. W zależności od ilości funduszy.. Palimy. Blanty. Fajki. Wracam do domu. Kładę się spać. I tak codziennie.
Kiedyś... Szło się od czasu do czasu ze znajomymi na bibke. Wypiło się nie wiele, choć wtedy wydawało się że to dużo.. Dzisiaj.. melanże są codziennie. I to prawdziwe grube melanże. Tkwimy w tym coraz bardziej...
I za cholerę nie mogę ogarnąć, że już są wakacje.. Że z wieloma osobami widziałam się dzisiaj ostatni raz.. Że wiele przyjaźni wraz z zakończeniem gimnazjum zakończyło się bezpowrotnie.
brakowało mi tego. oj tak, w chuj mi tego brakowało. naszych rozmów, twojego dotyku, twoich oczu wpatrujących się w moje, twoich rozkminek, głupich żartów, docinek.. Po prostu brakowało mi Ciebie.