|
princesse.moblo.pl
ten uśmiech niby taki infantylny to spojrzenie takie banalne ale mogłabym pochłaniać je godzinami.
|
|
|
ten uśmiech niby taki infantylny, to spojrzenie takie banalne, ale mogłabym pochłaniać je godzinami.
|
|
|
patrzysz na mnie takim wzrokiem, że proszę o jeszcze.
|
|
|
te absurdalne palpitacje serca. automatycznie podniesione kąciki ust i abstrakcyjne stado motyli buszujące gdzieś pod żołądkiem w Twoim zdrętwiałym ciele. tak zachowuje się organizm na widok kogoś, na kim nam zwyczajnie w świecie zależy. stanowczo za bardzo./abstracion
|
|
|
Oni odejdą pozostaniemy my . I to już nie będzie to samo miejsce co wcześniej . Wielu z nich nie będzie nam dane zobaczyć już nigdy więcej ... Pozostaną po nich puste korytarze i wspomnienia , które z biegiem lat wyblakną .
|
|
|
i ślubujesz mi: uśmiech przy porannej kawie. plac zabaw nocą. parasol w deszczu. i stokrotki na wiosnę?
|
|
|
wolę szaleńca, który o 4 nad ranem obudzi mnie żeby pójść ze mną na wschód słońca, niż romantyka, który przyniesie mi śniadanie do łóżka.
|
|
|
poprawiasz mi humor lepiej niż milion kostek czekolady, lody z filmem i koc z herbatą. kocham Cię bardziej niż dobrą książkę nocą i czekoladowy budyń. pragnę Cię bardziej niż wspiąć się na mont everest, przepłynąć la manche i zobaczyć Paryż. bo każda z tych rzeczy, jeśli nie ma Cię przy mnie - nawet myślami - wydaje się bezbarwna.
|
|
|
wyrwał jej parasolkę z dłoni i kazał się gonić w deszczu. jej trampki tonęły w kałużach a włosy kręciły się na wszystkie możliwe strony. jesteś bezlitosny! wykrzyknęła z dziecięcym wyrazem twarzy. podbiegł do niej i czule całując w czoło wręczył parasolkę do dłoni. wziął ją na ręce. niósł ją tak przez całą drogę aż doszli do jej domu. ściągnął delikatnie jej trampki i położył na kaloryferze. wziął ręcznik i zaczął bezszelestnie wycierać jej włosy. przepraszam kochanie. powiedział patrząc jej prosto w oczy. chciałem Cię przygotować ... na co? wykrztusiła z niezrozumieniem wypisanym na twarzy. na moje odejście. wyszeptał spuszczając swój speszony wzrok. na co?! zaczęła krzyczeć. spokojnie kochanie. to był sprawdzian. oblałaś. nie poradzisz sobie beze mnie zostaję. odetchnęła z ulgą. wtulając się w Jego muskularne ramiona wyszeptała że jeszcze jeden taki numer a osobiście go zabije. tak dla sprawdzianu. / abstracion
|
|
|
myśl, że 'nie warto' dochodzi do nas, zdecydowani za późno. zbyt daleko się zagalopowaliśmy, aby teraz się wycofać. brniemy w coś, w co nie powinniśmy. dążymy do celów, które nie są warte poświęcenia. kochamy ludzi, którzy na to nie zasługują. zbyt późno, nasza podświadomość wysyła nam sygnały, że popełniamy jeden z życiowych błędów. w dodatku, tych których już nie zdołamy cofnąć. / abstracion
|
|
|
skup się na tym co posiadasz, zamiast na tym, czego Ci brak. pomyśl o gorącym kubku kakao, które właśnie trzymasz w dłoniach, zamiast o tym nieziemsko przystojnym blondynie, który właśnie znalazł sobie inną. / abstracion
|
|
|
siedzieli naprzeciwko siebie na chodniku. on patrzył jej głęboko w oczy, jak nikt potrafił zahipnotyzować spojrzeniem. dziewczyna upajała się jego ciemnoniebieskimi tęczówkami. nie wiedziała jednak, że patrzy w nie po raz ostatni. - musimy się rozstać. - powiedział swoim aksamitnym głosem. po chwili jej oczy zaszkliły się łzami. do tego stopnia, że chłopak widział w nich swoje odbicie. - zapomnij. - pocałował ją w czoło. odszedł. / irresolute
|
|
|
|