czy jest ktoś kto jeszcze potrafi zrozumieć mnie,mój ból? to,że co noc wylewam swoje gorzkie łzy tęskniąc za Tobą ? czy umie ktoś zrozumieć,że co dzień najlepiej mam ochotę zniknąć,by nie czuć,jak moja dusza umiera. czy jest kurwa jakiś ratunek? jakieś wyjście z sytuacji? zatapiam swoje smutki w narkotykach,zatapiam swoją tęsknotę we łzach. ale czy to rozwiązanie? czy to pomoże? NIE,to wyniszczy mnie,moje płuca,aż w końcu dusza nie przetrwa i odejdzie gdzieś bezpowrotnie.
|