|
pooojebanaaa_na_maxa_xd.moblo.pl
stałam na przeciw Niego błagalnym wzrokiem szukałam szczerości w Jego oczach. Powiedz to. Powiedz wszystko teraz. wyszeptałam łamiącym się głosem. Przecież dob
|
|
|
stałam na przeciw Niego, błagalnym wzrokiem szukałam szczerości w Jego oczach. - Powiedz to. Powiedz wszystko, teraz. - wyszeptałam łamiącym się głosem. - Przecież dobrze wiesz, jak to było. - Masz rację, wiem. Ale chcę to usłyszeć z Twoich ust. Tylko z Twoich. - Nie chcę o tym mówić. Nawet nie wiem jak. - Proszę... - po tym słowie nałożył mi na głowę kaptur. - Pada deszcz. Wracaj do domu. To po prostu koniec. Zwyczajnie. Rozstańmy się bez spięć. - powiedział i chwytając do ręki plecak, oddalił się szybkim krokiem. chciałam nawet za Nim biec, ale w ostatniej chwili rozum wziął górę nad sercem. i tak powinno być zawsze - szkoda tylko, że nie wychodzi. wolnym krokiem poszłam do domu. wciąż biłam się z myślami. przecież prosiłam tylko o te kilka słów prawdy. nawet tego nie był w stanie dla mnie zrobić.
|
|
|
dostrzegłam Go w parku. namiętnie wpijał się w usta jakiejś dziewczyny. moje serce na ten krótki moment zatrzymało swój rytm. wszystko stanęło w miejscu. musiałam kilka minut wgapiać się w nich, bo w końcu dostrzegając mnie kątem oka, odepchnął od siebie rudą. nim spostrzegłam co robię - biegłam do domu potrącając przechodniów. odwróciłam się tylko raz. gonił za mną. chyba chciałam by mnie złapał, jednak wciąż biegnąc tym samym tempem, dotarłam do domu. z hukiem zatrzasnęłam za sobą drzwi. po chwili dobiegł i zaczął walić w nie pięściami. minuta. dwie. wciąż nie przestawał uderzać. wołał mnie po imieniu. a ja nawet nie płakałam. nie chciałam. jeszcze nie teraz. w końcu uległam i otworzyłam drzwi, omal nie dostając pięścią. zaskoczyłam Go, zadając tylko jedno pytanie: - Czy ty mnie kiedykolwiek naprawdę kochałeś ? - spojrzałam w Jego rozbiegane oczy. milczał. to wystarczyło. zatrzasnęłam Mu drzwi przed nosem i pobiegłam do pokoju, uwalniając długo powstrzymywane łzy.
|
|
|
proponuję by każdy zajął się sobą i odpierdolił od reszty . amen
|
|
|
..według własnych zasad, nie jako zabawka.
|
|
|
Witam, w XXI w. gdzie nastolatki myślą, iż są zajebiste z powodu jarania zioła, chlania i lansowania się. A miłość dla nich to wspólnie obmacywanie się pod sklepem.Wiem ze po tym mi sie oberwie . ale taka jest prawda .
|
|
|
mam ochotę podbiegnąć do Ciebie i przytulić, bez niczego, tak po prostu.
|
|
|
siedzieliśmy na murze, milcząc. zapadał zmierzch. sięgnęłam po telefon. 22:22. zajebiste wyczucie. siedzimy tu już od godziny, a wciąż nie podjęliśmy tego ważnego tematu. nie wytrzymam tak dłużej. w tej niepewności. sama nie zauważyłam, kiedy pojedyncze łzy zaczęły wydostawać się z moich oczu. nadal byłam cicho, mimo to, zauważył. po chwili wahanie podsunął się do mnie, po czym najzwyczajniej w świecie mnie objął. wdychałam zapach Jego bluzy. próbowałam utrwalić sobie w pamięci jak to jest, kiedy przytula cię najważniejsza osoba na świecie. prawie mi się udało, kiedy usłyszałam własny głos. - Ale czy to ma sens ? Te wszystkie przeciwności, ci ludzie... I tylko nasza miłość przeciw nim. Czy warto ? - po tym zamyślił się na dobre pięć minut. spodziewałam się, że powie iż miałam rację i rozstanie to najlepsze wyjście. że ułatwi życie Nam obojgu. jednak zamiast tego, po chwili usłyszałam: - Wiesz ? Zawsze warto. Damy radę, kocie.
|
|
|
obudziłam się pełna energii, poranne słońce aż zapraszało na spacer. zwlekłam się z łóżka, jednocześnie wiążąc włosy i ubierając kapcie. przeglądnęłam się w łazienkowym lustrze, ubrałam spodenki i ziewając zeszłam na dół. wpadłam wprost na mamę. - Wszystkiego najlepszego, Kochanie ! - powiedziała i mnie uścisnęła. nie kapowałam o co chodzi. a, tak, faktycznie... przecież dziś moje urodziny. chyba jeszcze się dobrze nie obudziłam. - Dziękuję. - odpowiedziałam całując ją w policzek. - Ktoś coś dla Ciebie zostawił. W kuchni. - dodała po czym wyszła do ogrodu tylnymi drzwiami. weszłam do kuchni, rozglądając się. na stole stał wielki flakon, a w nim bukiet róż. czerwonych, ogromnych róż. pachniały zniewalająco. było ich na pewno ponad dwadzieścia. odnalazłam liścik. " Sto lat i spełnienia marzeń, Skarbie. będę po Ciebie o dwudziestej, odświętujemy. Kocham Cię." zrobiła mi się ciepło w sercu. i jak tu Go nie kochać ?
|
|
|
- Poczekaj - powtórzyłam cicho. Ale było już za późno. Autobus odjechał, a wraz z nim On i wszystkie moje marzenia.
|
|
|
W życiu chodzi o to by być trochę niemożliwym:)
|
|
|
Oczy wyszły mi, gdy tylko zobaczyłam Twój uśmiech
|
|
|
Siła to zdolność przełamania czekolady na cztery kawałki i zjedzenia tylko jednego (;
|
|
|
|