|
pooojebanaaa_na_maxa_xd.moblo.pl
Spytać możesz ale wiedzieć nie musisz.
|
|
|
Spytać możesz, ale wiedzieć nie musisz.;>
|
|
|
- Z najbardziej sztucznym uśmiechem na świecie spojrzałam i powiedziałam : jak ślicznie razem wyglądacie.
|
|
|
I wyobraź sobie, że co drugie bicie mojego serca, należy do Ciebie.
|
|
|
- Dzięki Tobie uśmiecham się do ekranu telefonu w drodze na przystanek, doszkoły, do domu. A ludzie tak dziwnie się patrzą. Jakby uśmiech był czymś niecodziennym.
|
|
|
odsunęłam się od Niego, na odległość kilki centymetrów. - Musze już iść, na prawdę. - wyszeptałam. nie puszczał mnie, przysuwając twarz do mojej odpowiedział - Ostatni raz. Obiecuję. - po czym ponownie połączył nasze wargi. smakowałam ten pocałunek, którego wspomnienie miało mi starczyć na dwa następne dni. z niechęcią się odrywając, spojrzałam na zegarek. czas mnie gonił. - Do zobaczenia. - powiedziałam i na prawdę ostatni, ostatni raz dotknęłam Jego ust. - Będę tęsknił. - po tych słowach odwróciłam się i szybkim krokiem ruszyłam w stronę domu, kilka razy się odwracając. stał i patrzył jak idę. weszłam do domu, zatrzasnęłam drzwi i spojrzałam przez okno. dopiero teraz poszedł, kiedy upewnił się że jestem bezpieczna. szczęśliwa, z pudełkiem lodów i łyżeczką, w podskokach ruszyłam do swojego pokoju.
|
|
|
usłyszałam wibracje telefonu. pewna, że to przyjaciółka, byłam w jeszcze większym szoku, kiedy zobaczyłam sześć liter, znaczących kiedyś dla mnie tyle co wszystko. kiedy to ostatni raz rozmawialiśmy ? nie pamiętam. jakiś czas temu przestałam liczyć dni, tygodnie, miesiące. czas zleciał niepostrzeżenie. zdziwiona Jego odzewem, zaczęłam opowiadać co u mnie, pytać o Jego sprawy. minęły dwie godziny, a my wciąż nie wyczerpaliśmy tego tematu. zastanawiałam się tylko : po co to zrobił. z nudów, dla zabawy, może wróciły do Niego nasze wspólne wspomnienia... nie wiem, nie chcę wiedzieć. kiedy ostatnio pisaliśmy, miał zepsuty telefon i jakiegoś grata na zastępstwo. chciałam zapytać czy już naprawili Jego ulubioną nokie. wystukiwałam pierwsze literki pytania, kiedy dotarło do mnie, że to przecież było ponad rok temu... zdałam sobie sprawę, że sercem wciąż jestem w sierpniu tamtego lata, kiedy życie wydawało się proste i kolorowe, a perspektywa miłości napawała wewnętrznym ciepłem.
|
|
|
- Na brzegu rzeki,tylko tam mogłam wspominać jego najwspanialszy uśmiech, był najlepszy.
|
|
|
wyjął z kieszeni wibrujący telefon. ' Nie mogę tak dłużej żyć. Nie umiem bez Ciebie. Pamiętaj że kocham. Zawsze.' - odczytał. w głowie zaczęły Mu się kotłować setki myśli. a jeżeli coś sobie zrobiła ? jeśli to jest pożegnanie ? nie tracąc czasu ruszył biegiem do jej domu. potrącał ludzi, omal nie wpadł pod samochód, powodując stłuczkę. jeszcze tylko kilka ulic. dwie. jedna. dobiegł pod jej dom. próbował uspokoić kołaczące serce. blady ze strachu walił w drzwi. cisza. nacisnął klamkę. były otwarte. wszedł do przedpokoju. wołał ją po imieniu. nic. sprawdził każde pomieszczenie. nie przeżyłby gdyby coś jej się stało. dopiero wchodząc na strych zrozumiał jak bardzo mu na niej zależy. że nigdy nie przestało. ale było już za późno. nie zdążył.
|
|
|
siedziałam na łóżku przykryta kocem. za oknem deszcz przybierał na sile. kolejny chłodny, sierpniowy dzień. mieliśmy iść do kina ale pogoda popsuła nam plany. otworzyłam właśnie laptopa, kiedy usłyszałam pukanie. byłam sama w domu, więc musiałam się zwlec i otworzyć. powoli podeszłam do drzwi, poprawiając przyduży sweter i nieład na głowie. ktoś zapukał znowu. otworzyłam i zobaczyłam Go stojącego na progu w strugach deszczu. - Co tu robisz? Przecież leje, cały zmokłeś, głupku. Mówiłam że dziś nici z kina. Stało się coś ? - wpuściłam go do środka. zdjął mokra kurtkę. - Nic. Po prostu tęskniłem. - powiedział i chwilę potem poczułam Jego wilgotne od deszczu wargi na swoich.
|
|
|
obudziłam się przepełniona strachem i niepewnością. moją pierwszą myślą był On. poczułam przymus zadzwonienia do Niego. musiałam to zrobić. drżącymi rękoma wyjęłam telefon spod poduszki. wcisnęłam 'D'. poszedł pierwszy sygnał. wciąż czułam niepokój. pewnie znów był na imprezie. pił, lub co gorsza brał jakieś świństwo. złapała mnie poczta głosowa. zadzwoniłam jeszcze raz. drugi. trzeci. dziesiąty. nie odbierał. tej nocy przewracałam się z boku na bok, kurczowo ściskając telefon. dzwoniłam jeszcze kilka razy, z tym samym skutkiem. zasnęłam dopiero nad ranem. kilka godzin później dowiedziałam się że jednak brał. ostatni raz. śmierć z przedawkowania.
|
|
|
wchodzę cicho do pustego domu, z tą bolesną świadomością, że nikt na mnie nie czeka. zsuwam ze stóp ulubione szpilki, daję kurtkę na wieszak, na którym nie wisi już Twoja bluza. idę do kuchni, stawiając stopy na zimnej podłodze. krzesło, które zwykle zajmowałeś, stoi teraz zawalone zakupami. przewracam je na podłogę. spada z głuchym grzmotem. sięgam do lodówki, w której brak Twego ulubionego piwa. właściwie jest pusta. zamykam ją z trzaskiem. chwiejnie docieram do łazienki. na półeczce pod lustrem nie ma już Twoich perfum. moje walają się poprzewracane. spoglądam na swoje odbicie. blada twarz z rozmazanym makijażem, bez śladu uśmiechu, który powodowałeś. lustro tryska milionem kawałków, z pięści sączy się cienka strużka krwi. płynie wolno wzdłuż nadgarstka. nawet serce wolniej bez Ciebie bije.
|
|
|
a co jeśli Czerwony Kapturek kochał wilka ?
|
|
|
|