|
pluuumcolouurs.moblo.pl
może i jest zły może i nikt nie widzi w nim tego co ja ale skoro dostrzegam w nim jakieś plusy to przecież on musi je mieć .
|
|
|
może i jest zły, może i nikt nie widzi w nim tego co ja, ale skoro dostrzegam w nim jakieś plusy, to przecież on musi je mieć .
|
|
|
i brakuję mi tego Twojego 'co Ty pieprzysz, kochanie?', kiedy zaczynam pisać totalne pierdoły na gadu.
|
|
|
- co byś zrobiła, gdybyśmy się teraz rozstali? - nie wiem. - imprezę pewnie. - no jasne. - cieszyłabyś się. - z pewnością. - to co, trzeba to wypróbować? - niee! - też tak myślę. ♥
|
|
|
kocham to, rozumiesz? kocham kiedy siedzę w autokarze, objęta Twoimi ramionami. kiedy śpiewamy z Twoimi kumplami karaoke kawałków, które właśnie włączają Nam. uwielbiam kiedy całujesz mnie w szyję i szepczesz do ucha, fragmenty, od których przechodzi wręcz dreszczyk. taki przyjemny. nie wyobrażam sobie wycieczek szkolnych bez Ciebie, rozumiesz?
|
|
|
przytulał ją przy znajomych. całował bez zahamowań przy nauczycielach. zabierał ją zawsze ze sobą. nazywał ją najpiękniej pod słońcem. każdego wieczoru, powtarzał przez telefon jak bardzo mu na niej zależy. rano witał ją słodkim 'miłego dnia.;*'. po raz pierwszy czuła się totalnie szczęśliwa. czuła się, cholera, kochana!
|
|
|
widząc, że ktoś zajął Twojego miejsce przed szkołą, na palenie szluga, zacząłeś już to słodkie 'wypierdalaj'. wtedy zobaczyłeś mnie. - od kiedy Ty palisz?! - zapytałeś zły. - od jakiegoś czasu. - odpowiedziałam, i mocniej się zaciągnęłam. ukucnąłeś przy mnie, uważnie się przyglądając. Twoi kumple obserwowali całą sytuację. - wyjmij z ust, to świństwo. - powiedziałeś. pokręciłam z niedowierzaniem głową. rozkazywałeś mi, znowu. oparłam rękę ze szlugiem na kolanie. - bo co, kurwa? - syknęłam, łypiąc na Ciebie spode łba. - bo to, kurwa. - odparłeś, zaczynając mnie całować. wypuściłam szluga z dłoni, a on zaczął mi bezczelnie wypalać dziurę w spodniach.
|
|
|
biegła za Nim. łzy mieszały się z padającym deszczem. - poczekaj! - krzyczała, jednak nadal szedł przed siebie, długimi krokami. - wiem wszystko! - odkrzyknął tylko w odpowiedzi. traciła nadzieję na to, że kiedykolwiek Go dogoni. tym bardziej, że będzie chciał z Nią rozmawiać. - pozwól mi wyjaśnić! - prosiła, totalnie bezradna. zatrzymał się, i odwrócił. - co wyjaśnić? widziałem. wszystko widziałem. jak mogłaś tak perfidnie kłamać, że coś do mnie czujesz? - w Jego oczach ewidentnie, tkwił ból. nareszcie Go dogoniła, miała szansę wyjaśnić, ale czy to miało sens? - wybacz. - tylko na to, było ją stać. podeszła do Niego, chcąc dać buziaka. - daruj sobie. - powiedział, odpychając Ją od siebie. usiadła na chodniku, i patrzyła jak odchodził. spieprzyła wszystko.
|
|
|
- przepraszam. - jeszcze raz mnie przeprosisz, to osobiście Ci wpierdolę, pomimo tego, że jesteś dziewczyną. maleńka, za miłość się nie przeprasza.
|
|
|
obudziła się, z podpuchniętą od łez twarzą. dokładnie ją umyła. ułożyła włosy. nałożyła trochę pudru. sięgnęła po telefon. natknęła się na koszt rozmowy z Nim z ubiegłego wieczoru. wyłączyła go. weszła w wiadomości, 'utwórz nową wiadomość'. wybrała adresata, Jego. 'już wiem. będę walczyć. i wiesz, że prędzej czy później dostanę to, czego pragnę.', wysłała. spakowała do torby książkę od biologii, która leżała na szafce nocnej, po rzekomej nauce. włożyła płaszcz i szalik. - witaj, wyzwanie. - powiedziała do siebie, wychodząc z domu.
|
|
|
|