|
original58.moblo.pl
to czego się boisz jest najwięcej warte. córka prezydenta.
|
|
|
to, czego się boisz, jest najwięcej warte. / córka prezydenta.
|
|
|
życie stopniowo nas ze sobą oswaja. to dlatego w czwartej klasie mamy pięć lekcji mniej, niż w drugiej gimnazjum, żeby powoli przyswoić ten ogrom nauki. to dlatego życie na początek daje nam rodziców i ewntualnie rodzeństwo, żebyśmy nauczyli się kochać i dobrze traktować naszą przyszłą drugą połówkę. to dlatego w wieku pięciu lat, bawimy się na podwórku z każdą, przypadkowo spotkaną dziewczynką, żeby kiedyś znaleźć swoją przyjaciółkę. tylko po to, żeby w wieku piętnastu lat, móc znieść rozstanie, odrzucenie i samotność - kolega w przedszkolu szarpie nas za warkocz.
|
|
|
uwielbiam sposób, w jaki wymawia moje imię. subtelnie przeciągając ostatnią literę. choć wcale nie trwa to długo, czuję jakby w tym czasie miało miejsce tysiące słów, tysiące obietnic i Jego ciągła bliskość. w dodatku podczas tej niezwykłej chwili Jego tęczówki tak uporczywie wpatrują się w moje i świat przestaje istnieć.
|
|
|
|
podniósł wzrok znad zeszytu posyłając mi uśmiech. zamierzyłam się i delikatnie szturchnęłam Go nogą w piszczel. - przestań. - syknęłam robiąc żałosną minę. zaczął się śmiać, a zirytowana naszym zachowaniem nauczycielka w końcu zapytała czy może chcemy wyjść na chwilę i załatwić sprawy niezwiązane z lekcją. - nie trzeba. - odpowiedziałam Jej automatycznie zaciskając mocniej palce na długopisie. - trzeba, chodź. - złapał mnie za rękę i wyciągnął szybko z klasy dziękując chemiczce i zapewniając, że za minutkę jesteśmy. zamykając drzwi objął mnie w pasie i pocałował szybko. - kocham Cię, jak jebnięty kretyn jakiś, widzisz? - zagadnął. i był tylko On, miękkie kolana, zapach środku do mycia podłogi w powietrzu i długopis który wciąż zaciskałam w dłoni. - już, proszę pani. sama chemia. - stwierdził przepuszczając mnie chwilę potem w drzwiach, z szerokim uśmiechem na widok moich roztrzepanych włosów.
|
|
|
|
za jakiś miesiąc spadną pierwsze liście, zapewne będę mieć katar, i założę bluzę wybierając się do szkoły. idąc drogą wcisnę słuchawki do uszu, a zmarznięte dłonie ulokuję na dnach kieszeni. pewnie ten typowo jesienny poranek przywitam kilkoma łzami wypuszczonymi na policzki przypominając sobie, że to była właśnie ta nasza pora roku.
|
|
|
kiedy powiem sobie 'dość' ?
|
|
|
rap jest ten sam, to tylko ja jestem starszy.
|
|
|
nie przytulił i nie pocałował w czoło? nie pamięta o Tobie? nie powiedział, że Cię kocha? - bo to nie prawda. nigdy nie zajmiejsz w Jego sercu tak ważnego miejsca, jakie On zajmuje w Twoim.
|
|
|
nie wiem jak to się stało, ale wszedłeś do mojej głowy i ciągle wciskasz ten zakichany przycisk - myśl o mnie.
|
|
|
|
nie jestem leniwa. po prostu lubię się opierdalać.
|
|
|
czas się nie zatrzyma, żebyś ty mógł sobie wszystko poukładać. musisz z nim wygrać.
|
|
|
|