Gdybym mogła mu powiedzieć, jak bardzo się cieszę, że jest i jak bardzo się boję, że przestanie być i jeszcze ta moja bezwstydnie ironiczna wiara dziecka, że każdy kolejny dzień,miesiąc i rok będą dalej wspólne.
Siedzę i śmieje się z ironii losu. A moje jeansy są jeszcze bardziej wulgarne i rozerwane niż godzinę wcześniej. To nie tak,że tego lata nie tęskniłam i że tego wieczoru znalazłam pocieszenie w innym. I to nie tak,że chciałam pachnieć jego perfumami a nie tobą. To taka chwila słabości,wierzysz mi?