|
Na cmentarz miał blisko bo zaledwie kilka ulic.
Wierzył, że mata słucha choć nie może go przytulić.
|
|
|
To było, to nie wróci... Wiesz co, powiem Ci szczerze, tych wspomnień nikt mi nie zabierze.
|
|
|
Czemu znów powątpiewam? Oczy zachodzą łzami.
Najpierw tak, potem nie i zostajemy sami.
|
|
|
Kurwaaa! Dwulicowi ludzie... Ilu was jeszcze?
|
|
|
Gdy spojrzysz mi w oczy, mnie nie zaskoczysz, ale sam nie znajdziesz pomocy.
|
|
|
Prosto w oczy słodkie słowa, w plecy metalowe pręty.
|
|
|
Dwulicowość, ja ją widzę, ja ją czuję, bo nie jeden raz się przejechałam na osobie zaufanej,
dała nieprawdziwe dane. Dalej jadę i nie kłamie, nie jadę na czyjejś famie,
idę ramię w ramię właśnie z tymi, którzy nie gadają za plecami, co przeżyliśmy, a co jeszcze przed nami.
|
|
|
Mnie brzydzi to wszystko, gdy w chuja tnie osoba z którą byleś blisko.
|
|
|
Może z trudem, lecz zobaczyłam to wreszcie, że dwulicowych ludzi jest od chuja w tym mieście.
|
|
|
Dobrze pamiętam wszystkie nieszczere twarze fałszywych ludzi ukrytych pod kamuflażem.
|
|
|
Do okoła bloku przybijam pięć.
Melanż opór to kolejna część.
Złap macha, siądź z ziomkiem przy klatce za kolejny skurwysyński melanż na ławce.
Centrum miasta, słońce w zenicie.
Melanż trwa ciągle czuje się znakomicie.
|
|
|
Miejskie bagno niespełnione marzenia.
Miejskie bagno kara za przewinienia.
|
|
|
|