Kiedyś była piękna, zwiewne babie lato. Naturalna perła, wdzięk miliona róż. Serce jak planeta i pojawił się predator a wyglądał tak niegroźnie jak trujący bluszcz. Uczucie jak nóż, kroiło jej serce, gdy przekręcał klucz ona skręcała się w męce. Czy kiedy wróci już, pocałuje już czy połamie ręce? Czy wyląduje w łóżku na satynie czy w karetce? Czas płynie jak płynie w obitej nerce. Przelane łzy wyżłobiły piętno winy. Czemu nikt nic nie zrobi, nie ratuje ten dziewczyny? Znieczulone skurwysyny, każdy dba o własne szczęście! Rany w mięsie, kobieto zmień się proszę ! Jesteś warta milionów, on uczucia daje grosze...
|