|
a przeszłość? ma niebieskie oczy i wciąż bardzo mi na niej zależy.
|
|
|
Mówią : " Będą inni " ... ale ja chcę tylko ciebie !
|
|
|
˙˙stał na drugim końcu korytarza, szybko zbiegłam ze schodów. powiedział coś do swoich kumpli po czym skierował się na salę w której lada chwila miała rozpocząć się akademia. krzyknęłam Jego imię na co mimowolnie się odwrócił. złapałam oddech. - chwila, czekaj. - wybełkotałam. uśmiechnął się w końcu rzucając krótkie 'no co tam?'. zgarnęłam włosy z twarzy. - ostatni dzień, co? słuchaj, nie wyszło Nam, no. nie spróbowaliśmy, nie skorzystaliśmy na dobrą sprawę z szansy jaką dał nam los. trudno, żyje się dalej, nie? - wyrzuciłam z siebie z półuśmiechem. - ale kumple, do ostatnich dni. - dokończyłam, kiedy nie odpowiadał dłuższą chwilę. przytulił mnie do siebie powoli. - najlepsi kumple. - szepnął mi do ucha po czym wypuścił z uścisku i złapał panią, żeby dopracować szczegóły kwestii, jaką miał wygłaszać. a ja zostałam tam analizując to, czego przed chwilą doznałam odruchowo przytykając ucho na wysokości Jego serca. nie biło naturalnie. kumple, ta. jeszcze kumple, jeszcze.
|
|
|
nie wiem, czy jutro będę mieć wystarczająco dużo sił, by wstać z łóżka, uśmiechnąć się do lustra i wmówić sobie, że dzisiaj będzie lepsze niż wczoraj.
|
|
|
Napadł mnie. Miłością mnie napadł - tak po prostu. Bez pytania, czy chcę.
|
|
|
I znów zacisne usta z smakiem przegranej . I znów zatrzymam łzę w oku . Czy ty musisz ranić mnie na każdym kroku ? Ja zawsze udaje że tego nie słyszałam ocieram łzę i znów próbuję zrobić fałszywy uśmiech .
|
|
|
"Zaczęło lać. Niebo zaczęło niesamowicie zanosić się deszczem. Właśnie, wtedy ściągnął swoją bluzę.Niezdarnie ją, jej założył, nie słuchając sprzeciwów z jej strony. Wziął ją na ręce, tak jak przenosi się pannę młodą przez próg. Zaniósł ją pod zadaszenie, jednego z budynków.
- Ty, tylko sobie mała nie schlebiaj. Po prostu Twoich trampek, było mi szkoda. - powiedział, udając powagę.
Oboje wybuchli śmiechem. On delikatnie się nachylił. Ona cała podekscytowana zamknęła oczy i zaczęła się przygotowywać do pocałunku.
- To należy do mnie. - Powiedział z uśmiechem, ściągając z niej bluzę.
-A to do mnie. - Powiedziała, całując go namiętnie" ;*
|
|
|
"Zaczęło lać. Niebo zaczęło niesamowicie zanosić się deszczem. Właśnie, wtedy ściągnął swoją bluzę.Niezdarnie ją, jej założył, nie słuchając sprzeciwów z jej strony. Wziął ją na ręce, tak jak przenosi się pannę młodą przez próg. Zaniósł ją pod zadaszenie, jednego z budynków.
- Ty, tylko sobie mała nie schlebiaj. Po prostu Twoich trampek, było mi szkoda. - powiedział, udając powagę.
Oboje wybuchli śmiechem. On delikatnie się nachylił. Ona cała podekscytowana zamknęła oczy i zaczęła się przygotowywać do pocałunku.
- To należy do mnie. - Powiedział z uśmiechem, ściągając z niej bluzę.
-A to do mnie. - Powiedziała, całując go namiętnie" ;*
|
|
|
W jego oczach było coś dziwnego, coś niepewnego, coś cholernie przyciągającego..
|
|
|
A prawda kochanie jest taka,
że czasem tak mi Ciebie brakuję, że ledwo mogę to znieść ! ;*
|
|
|
Kochasz mnie? - zapytala.
Nie wiem - odpowiedzial. Po chwili milczenia dodal -
Nie wiem czy Cie kocham czy nie, bo dla mnie to tylko puste slowa naduzywane przez malo kreatywne istoty ludzkie:) ktore chyba do konca nie rozumieja co to znaczy...a to co ja do Ciebie czuje, nie da sie opisac za pomoca slow...;* - po czym chwycil ja za reke, spojrzal prosto w oczy i delikatnie pocalowal w usta, sprawiajac przy tym, ze ONA poczula sie jakby byla w niebie.
|
|
|
popatrz.
w ciągu paru miesięcy potrafi się zmienić prawie wszystko.
były osoby, z którymi mogłeś rozmawiać i milczeć godzinami, śmiać się z niczego i płakać. nazywałeś ich przyjaciółmi.
teraz oni przechodząc koło Ciebie na ulicy nie potrafią odezwać się ani słowem. udają, że Cię nie widzą. nie znają.
dawniej pewniej wskoczyłbyś za nimi w ogień, a teraz? wskoczyłbyś?
ja bym wskoczyła. a wiesz dlaczego? bo właśnie te osoby znaczyły dla mnie wszystko. mogłam przez chwile w ich towarzystwie poczuć się wyjątkowo. one dawały mi szczęście.
|
|
|
|