|
- to koniec. - odruchowo odsunął się ode mnie.
- to .. miłego życia. - uwolniłam moją dłoń. wiedziałam w co muszę uderzyć, żeby go zabolało.
- ale jak to ? nie robisz scen zazdrości ? nie płaczesz ? - widocznie był zszokowany moją siłą i opanowaniem. opanowałam to do perfekcjii.
- jak widać na załączonym obrazku - NIE. - oznajmiłam dumnie. niech skurwysyn wie, że bez niego też się da żyć. nie przesłoni mi świata. umiem sobie radzić zupełnie sama, jak robiłam to dotąd kiedy go nie znałam !
|
|
|
- co ja mam z Tobą zrobić Garfield ?
- karm mnie, kochaj i nigdy nie opuszczaj.
|
|
|
gdyby nie papierosy, pewnie bym zwariowała. gdyby nie Ty, pewnie bym nie paliła.
|
|
|
nie wytrzymała . wzięła telefon do ręki, wykręciła jego numer i nacisnęła zieloną słuchawkę, on jak zwykle odebrał ciepłym głosem i zapytał czy coś się stało, ona odpowiedziała tylko, że dzwoni tylko po to by usłyszeć jego głos, bo strasznie tęskni i nagle on się rozłączył . próbowała się z nim połączyć 2,3 i 4 raz ale on nie odbierał. kiedy snuła najczarniejsze schematy, nagle ktoś zapukał w drzwi, otworzyła je i zobaczyła 'go', serce zaczęło jej mocno bić, a nogi tak jakby same niosły ją w jego ramiona. już po chwili stali wtuleni w siebie na korytarzu i nawet zapach przypalającego się mleka, nie był w stanie ich od siebie oddzielić..
|
|
|
- dlaczego palisz tak cholernie szybko? - zapytałem. (...) uśmiechnęła się, rozradowana jak dzieciak w ranek Bożego Narodzenia i rzekła : wszyscy palicie dla przyjemności. ja palę po to, aby umrzeć.
|
|
|
a Ty nawet nie wiesz, jak bardzo mi zależy i pewnie myślisz, że to do kogoś innego..
|
|
|
ja już powiedziałam swoje dwa słowa, a raczej jedno, aczkolwiek bardzo trafne - spierdalaj .
|
|
|
a kiedy za mną zatęsknisz, pamiętaj że pozwoliłeś mi odejść!
|
|
|
to, że twoja wrażliwość uczuciowa mieści się w łyżeczce do herbaty nie świadczy o tym, że wszyscy są tak upośledzeni.
|
|
|
przeszłość mnie boli i nie daje spokoju, kiedy siedzę sama w zamkniętym pokoju, kiedy łzy cisną się same na zewnątrz, ja umieram od środka, krwawiąc od wewnątrz. bez cienia nadziei staram się wciąż to zmienić by uwolnić swe myśli i na nowo ze wszystkim znów uwierzyć w marzenia, które chcą przyszłość zmieniać z każdą chwilą być pewna, że dam radę przetrwać. mijają miesiące, a tkwi wciąż ten sam problem, jak obudzić się z marzeń i zacząć żyć dalej, jak przemówić do serca by przestało się lękać, jak odgonić te chwile, które wciąż wbijają sztylet.
|
|
|
wyszedł. trzasnął drzwiami tak mocno, że niemal wyrwał je z zawiasów. wedle rozkazów spakowała jego rzeczy w walizkę. zauważywszy, że jest w niej trochę wolnego miejsca, nieśmiało do niej weszła. miała nadzieję, że przyjdzie po ubrania i podnosząc walizkę nie spostrzeże się, że waży nieco więcej i zwyczajnie zabierze ją ze sobą.
|
|
|
nie wytrzymałam. chwyciłam za telefon, odstawiając na parapet kubek z gorącą czekoladą wybrałam Jego numer. sama zastanawiałam się dlaczego właściwie to robię i co Mu chcę powiedzieć. przecież wyraźnie dałam Mu do zrozumienia, że nigdy już nie będziemy razem. przecież doskonale wiedziałam, że za to jak się zachowałam mnie znienawidził, ale poczułam potrzebę usłyszenia Jego głosu. tak jak kiedyś, przepełnionego troską i miłością. dopiero teraz zrozumiałam jak bardzo jest dla mnie ważny i jak bardzo mi Go brakuje. telefon nie odpowiadał, a ja zatapiając oczy w gwiazdach, które co wieczór razem oglądaliśmy, błagałam żeby na wszystko nie było jeszcze za późno. - znaczysz dla mnie tyle co żyć, wiesz ? szepnęłam, nagrywając się na sekretarkę, z cichą podświadomością , że dam radę to wszystko uratować..
|
|
|
|