Kwiaty były jej spokojem, jej oazą duszy. Dekorowała właśnie świeżo zrobioną wiązankę na ślub. Klasyka. Białe róże i liliowy tiul. Kolec jednego z niesfornej królowej kwiatów wbił jej się w palec. Syknęła. Krew kapała na ladę. - Cholera - zaklęła zaciskając ranę. I wtedy właśnie do kawiarni wpadł on. Spojrzał na nią z pogardą po czym zaczął z wściekłością zrzucać kwiaty z półek. - Kiedy do cholery zamierzałaś mi o tym powiedzieć?! - krzyknął. - Jesteś taka sama jak reszta. Zwykłe NIC. Nie rozumiała o co chodzi. Z jego ust posypała się masa przekleństw. Stanął tuż przed ladą. Już myślała, że ją uderzy. Biła od niego złość i wściekłość. - Ale o co chodzi ? - zapytała starając się opanować drżenie głosu. - O to, że jesteś dziwką ! - wykrzyczał po czym zamaszystym ruchem wydarł jej z ręki wiązanką, która wylądowała na podłodze. Wyszedł trzaskając drzwiami. Z oczu poleciały jej łzy, serce rozsypało się na kawałki jak kwiaty, które jeszcze przed chwilą trzymała w dłoni... ♥
|