|
Nie miałam zadania na matmę, więc postanowiłam, że nie pójdę do szkoły. O godzinie 7:30 zapukałam do Jego drzwi. Otworzył mi na śpiąco, po czym wrócił do pokoju. Po chwili przetarł oczy i ogarnął, że ja na prawdę tu jestem. 'Pomyliłaś kierunki. to nie szkoła' - powiedzia wrednie. 'Nie idę dzisiaj' - Powiedziałam, wskakując do nagrzanego łóżka. ' Kochanie, mam w tym momencie świadomość, że właśnie wpakowałaś mi się do łóżka, ale zrozum masz dzisiaj matematykę, a matematyka to sens życia' - powiedział, śmiejąc się. Po czym ubrał się, i zawiózł mnie do szkoły. Tak, nie ma to jak liczyć, na własnego faceta. /kissmyshoes
|