|
lovekoko.moblo.pl
Vixen .
|
|
lovekoko dodał komentarz: |
12 października 2011 |
|
Koniec ubierania się na chłopaka...
Zrezygnuję z tego co jest dla mnie ważne dla Ciebie,,, żebyś tylko przy mnie był...
|
|
|
Wróci potem skurwielu to co było przed tem
to jakbyś leciał w te i spowrotem jambo jet-em
te rymy wsciekłe jak pacjenci, jestem legendą
a od ponętci byli są i będą, smutni i pojechani
to jak smutnik wiruje na około bani
okrutni pojebani, szklana pogoda, szklana pułapka,
szklanki na stole, do szklanek polej whisky i cole
walimy shota mamy leworwer i melonik
siedze pije lemonik na missji jak Johny Lemoni
żydni toni, a polski hip-hop wszedł i wyszedł
zostało bez ohh za pięć dyszek jak pięć szyszek
takich oznakieciowych to nowy to falęgowy
ten przebojowy, nie ma o o lipa dzisiaj medialna
sami wiecie wszyscy i tak siedzą w internecie
a na ulicach pusto, a w radiu chujem wieje
co się wogóle dzieje rap tak, knieje
dj dziadzior P D G fm, siedzie w klitce na slums'u
ten
|
|
|
Tylko spokojnie wokół nie spokojny czas
jedni mają gwiezdne wojny i wojny haus
robie wolny wjazd na haus, inni bas cały czas
potem będe ciągnoł hajs
zrzędną miny a ci co mieli gadać zamilkli
wyjebali ich tak jak świstaka z milki
wyja wilki krążą królowe kibli
chodzą błyszczą szpilki stukają szpilki
one kuszą chcą to muszą to mieć
wszystko co chcesz wzamian dadzą ci bierz
one kuszą chcą to muszą to mieć
wszystko co chcesz, one muszą to mieć..
|
|
|
Dzi dzi dzi dziwko, Dj dziadzior
dzi dzi dzi dzi dzi dzi dzi dziwko, Dj Dziadzior
dzi dzi dziwko
|
|
|
Może gdzieś tam niedaleko jest ta nasza obiecana ziemia,
kraina jak z bajki, jak z baśni Andersena,
niezdobyty szczyt tego życia, tu gdzie giną zmartwienia,
gdzie dane życie godne i dba się o prawa człowieka,
gdzie w potrzebie drzwi się nie zamyka,
nieodkryty świat, gdzie luksus i estetyka,
świat pełen blasku, a tu świat wrzasku,
jesteśmy tylko ludźmi, tutaj ziarnem piasku,
maszynami tych budowli, gdzie jeszcze od czasów wojny popękany chodnik,
tradycje, wartości, kto o nie dba tu,
gubimy je po drodze idąc do bankomatu,
tu niepokonana, niezwyciężona chciwość,
bardzo dawno temu umarła tu sprawiedliwość,
żyjemy w tym świecie, tak podłym, fałszywym,
gdzie na szczycie to co głupie, na dole mądrość,
żyjemy w nieustannej bitwie o godną wolność.
|
|
|
Prawo, niezgoda, przez ludzi, niezdolne,
dla ludzi - wolniej, mądrzej, skromniej,
Pamiętam żyć godnie, tu żyć to żyć modnie,
czy muszę wciąż płacić za zdrowie
by móc odwiedzić przychodnię,
czy muszę wciąż brać te niepłatne wolne?
w jakim stopniu tu żyć trzeba skromnie,
piętnastu szukało, dwunastu tu żyje bezdomnie,
klękam za wiarę wam w hołdzie,
pluję na rękę karmiącą ból biedy świata,
pozorne szczęście słodkie jak cukrowa wata,
odraza, gniew, odwagi ćwierć, beztroska śmierć.
|
|
|
A my wciąż tacy niepokonani, szukamy szczęścia prowadząc grę,
igramy z życiem, ceniąc pozory, gardzimy losem co dał nam chleb.
Pokaż mi, gdzie tu sens...
|
|
|
Szukając siebie w tym buszu, w tej czystej kartce
Wiesz, ciągle walczę, atrament znów brudzi palce
Choć sieją zamęt ci, co są w środku słabi
Wśród ludzi króluje zawiść
Łatwo udławić się w tej grze własnym ego
Nie dla nas jest niebo, nie zawsze z prądem płyniesz ku brzegom
Często rozsądek przysłania ambicja
Czy coś w tym złego, gdy jest w tym misja, chuj ci do tego, gdzie mam swą przystań
Ja nie od dziś gram, od zawsze w zgodzie z prawdą
Ty powiesz "on nie zasłużył", ja powiem "zasłużył już dawno"
Przeżyłem bagno, którego nie życzę nikomu,
Z gadką dosadną nie spuszczam z tonu
Do mikrofonu wrzeszczę, nie jestem wieszczem
W rzeczywistości jak tytan szarej brzytwy nie chwytam, jadę dalej
Nie tonę, chcesz tego jeszcze?, będę tym samym szonem, którym byłem wcześniej
A ty weź sprawdź to...
|
|
|
By nie stracić godności, spojrzeć w lustrzane odbicie
Bez lęku, idąc przez życie ku normalności i szczęściu
I pomóc mu gdy się pojawi szansa
Człowiek jest tylko pionkiem w grze, miasto to plansza
Wbrew temu co mówią diabeł tkwi w drobnych niuansach
Choć łatwo wyprzeć się kłamstwa ono powróci
Zostanie prawdziwych garstka, ktoś nagle ucichł
Czy zrozumiał, że punkt widzenia jest pojęciem względnym
Skusił go grosz, los powiedział "droga nie tędy"
Często od życia kop bywa bezcenny
Byś mógł podjąć trop, na nowo wiedząc co ważne
Świat jest pełen hipokryzji, lecz też gdzieś ma swą prawdę,
Lecz też gdzieś ma swój sens każdy kolejny słońca wschód
A wokół w brud kłótni i zgód
To czym karmi się lud często jest gwoździem w trumnie
Czy nadejdzie nasz koniec zapowiadany tak szumnie?
|
|
|
Los sprowadza nas na ziemię, każdego dnia drzemie w nas
Promyk nadziei zgasł czy będzie płonąć czas
Nieubłagalnie zostawia na nas swój ślad,
Pierwiastek zła znów szuka swego ujścia gdzieś
W natłoku chujstwa treść ma uświadamiać
Wskazywać drogę i błędy w ludzkich poczynaniach
Czy tędy prowadzi ścieżka do samospełnienia,
Którędy iść i czy to nie droga do zatracenia
Jest jak znaleźć sens i istotę swego bytu,
Wciąż poszukując tych jeszcze niezdobytych szczytów
I czy budując naprawdę najpierw musisz burzyć
Walcząc o prawdę, nie wiedząc czemu ona miała służyć
Zatracić się w tym czy poddać się bez walki,
Użyć każdej broni w budowaniu własnej arki
Oświecisz latarki światłem tunelu część tylko
A wszystko i tak się może okazać pomyłką
|
|
|
|