|
lovefoorever.moblo.pl
Stała pod jego blokiem trzęsąc się z zimna i przysłuchując głupim komentarzom na temat tego że on pewnie wystawi ją do wiatru.Nie minęło nawet 15 sekund a on założył je
|
|
|
Stała pod jego blokiem,trzęsąc się z zimna i przysłuchując głupim komentarzom na temat tego,że on pewnie wystawi ją do wiatru.Nie minęło nawet 15 sekund, a on założył jej coś na ramiona, mówiąc 'Przepraszam Piękna,ale szukałem dla Ciebie bluzy.'Pocałował ją delikatnie w czubek nosa,powodując,że te 3 barbie stojące obok poraniły sobie wnętrza dłoni tipsami.
|
|
|
Podeszła do niego lekko wstawiona.
:Witaj skarbie,chodź ze mną zatańczyć!
:Co jest?Mała czy ty czasami nie jesteś pijana?
:Ja?Pijana?Przecież wypiłam tylko trochę,prawie nic.
:Yhym uważaj bo ci uwierzę.
:No chodź!wstał,chwycił ją za rękę.Już ułożyli się do tańca,gdy ona powiedziała:
Oj,zaraz będę chyba rzygać.On chwycił ja jedną ręką za talie,a drugą trzymał w jej dłoni.Wyszedł z nią na dwór.Usiadła na ławce,głowę oparła o ręce,on stał i patrzał się na nią.:No i po co Ci to było mała?hym?wyjął paczkę papierosów i zapalił sobie jednego.
ciąg dalszy niżej
|
|
|
:A mnie nie poczęstujesz?
:Za młoda na to jesteś!
:Na picie też..
:No właśnie!Więc po co to zrobiłaś?
:żeby zapomnieć o Tobie..powiedziała cichuteńkim głosem.On chwile stał bez ruchu,ona spojrzała się na niego,on ukląkł przed nią i zapytał
:Co powiedziałaś?Wyrzucił papierosa i pocałował ją. Potem zdjął swoją marynarkę i okrył ją.
:A czy jak wytrzeźwieje, będę coś pamiętać ?
:Nie wiem..
:Pewnie nie,będę myślała,że to tylko był sen..piękny sen.
:Piękny?
:No tak.Bo przecież ja Ciebie kocham.A na co dzień tylko udaje,że Cię nienawidzę.
:Ja też przepraszam.
: Wiesz miły jesteś.-dotknęła ręką jego policzków,uśmiechnęła się,oparła głowę o jego ramie i zasnęła.Gdy rano się obudziła,zobaczyła na stoliku róże,a obok niej liścik
:Wiedz,że to nie był sen Mała.
|
|
|
Pędem wbiegła na szpitalny korytarz. Obijała się o ludzi, aż w końcu czyjeś silne ramiona mocną ją objęły. Spojrzała na wysokiego blondyna. Czuła się taka krucha, bezradna, jakby była ze szkła. Za delikatna na takie momenty. Poprowadził ją na krzesło. 'Mój brat. Przywieźli go. On tu jest, jest tu. A ja muszę z nim porozmawiać. Muszę go opierdolić za to, że tak szybko jechał. Gdzie on jest?' Wpadła w słowotok. Nerwowo ściskała w dłoni telefon. Chłopak nie opowiedział, a ona ze szlochem w ustach powtórzyła pytanie, które raniło jej wnętrze. 'Gdzie jest mój brat?' Blondyn jedynie pokręcił przecząco głową. Przez chwilę, nienaturalnie, nie wydusiła z siebie słowa. Wstała wolno i wyszła przed szpital. Deszcz oblewał jej ciało, czuła, jak wiatr otula jej ramiona. 'Boże. Ty chyba jednak nie istniejesz.' Powiedziała zachrypniętym, przepełnionym bólem, głosem. Zbierali ją później z ziemi; zmarzniętą, zapłakaną i przemoczoną. Nigdy już nie popatrzyła w niebo.
|
|
|
a w wakacje? chrońcie skórę przed słońcem, komórki przed wodą w rzece, a serca przed skurwielami, którzy tylko czyhają, żeby je zranić.
|
|
|
chciałabym Cię edytować, poprawić i zapisać zmiany.
|
|
|
A teraz wezmę kubek gorącego kakao, do tego maślane ciasteczka, zmyję makijaż, ubiorę się w ulubioną piżamkę z dzieciństwa, usiądę przed telewizorem i włączę sobie bajkę. Wrócę do czasu, gdy nie wiedziałam o Twoim istnieniu, a moim ideałem był Wapniak ze Smerfów.
|
|
|
I znowu być małą dziewczynką, która nie może zapamiętać ile ma lat.
|
|
|
- O czym chciałeś rozmawiać ?
Zapytała go z uśmiechem na ustach.
- No bo widzisz ...
Zaczął . A ona już wiedziała że coś jest nie tak.
- Widzisz ... no bo ja cie już nie kocham. Przepraszam.
Łzy zaczęły napływać do jej oczu. Nie wiedziała co ma zrobić. Wstała i powiedziała :
- Jeszcze tego pożałujesz , nie przeżyjesz długo beze mnie , uwierz.
- Taa , jasne .
Rzucił byle jak i odszedł. Ona też zaczeła iść , nagle usłyszała pisk opon i krzyk jakiegoś chłopaka. Gwałtownie się obróciła i zobaczyła JEGO leżącego na ulicy w kałuży krwi.
Przypomniała sobie swoje słowa : ' Długo beze mnie nie przeżyjesz '
|
|
|
Stała oparta o ścianę w Jego pokoju i szukała czagoś po kanałach telewizji. W końcu rzuciła pilot na fotel smutno oznajmiając, że nie ma nic do oglądania. Stał na przeciwko niej i uśmiechał się szelmowsko. 'Przestań.' Mruknęła cicho, chowając twarz w dłoniach. 'Lubię kiedy tak się uśmiechasz, lubię Twój śmiech.' Powiedział zachrypniętym głosem. Zrobił krok w przód. 'Lubię Twoje oczy i dłonie.' Znów spojrzał zawadiacko. 'No przestań!' Powiedziała, śmiejąc się w głos. Był coraz bliżej. 'Lubię Twoje spojrzenie i lubię Twoje usta.' Musnął delikatnie jej wargi. 'Lubię Twoją skórę i ciało.' Przejechał dłonią po jej ramieniu, patrząc, jak gęsia skórka tworzy mu się pod palcami. Zaśmiał się i uniósł jej Twarz za podbródek. 'Lubię Ciebie całą. Do tego stopnia, że zapominam, jak to jest oddychać.' Wziął ją na ręce tak, że nogami opasała go w biodrach, położył na łóżku i patrzył. Lubił uczucie gotującej się w nim krwi
|
|
|
A gdyby tak wrócić do pasiastych podkolanówek i zjeżdżalni w parku? Nie byłoby łatwiej?
|
|
|
Stojąc przed lustrem robiła na włosach warkocze związując je groszkowymi kokardami. Chciała być znowu beztroskim, nieświadomym dzieckiem.
|
|
|
|