|
Chciała Mu zaufać, ale jak mogła zaufać miłości, która kiedyś sprowadziła na nią tyle bólu i cierpienia. W której ugrzęzła tak głęboko, że aż było to poniżające. Która bez opętania zawładnęła nią całą i pozbawiła wszelkiego logicznego myślenia. Początkowo doprowadzając na szczyt szczęścia, a następnie na dno rozpaczy. Która odchodząc pozostawiła niesmak na sercu i przywłaszczyła sobie odrobinę więcej, niż wszystko. To był koniec. Takich końców jak tamten, więcej nie będzie.
|
|
|
Potrafisz dostrzec spadającą gwiazdę, która jest tak odległa, a nie umiesz zauważyć, jak upada człowiek, nawet kiedy miałeś go w zasięgu ręki.
|
|
|
To smutne, cholernie smutne. Myślimy, że nareszcie znaleźliśmy osobę, przy której nie musimy udawać. Że komuś na nas zależy. Że jesteśmy dla kogoś ważni. Że w czyichś oczach w końcu coś znaczymy. To śmieszne. Śmieszne jak szybko zaczynamy w to wierzyć. Jak szybko zaczynamy ufać. I jak potem cierpimy, bo okazało się, że to jednak znowu była pomyłka. Że pojawił się ktoś nowy i znowu zeszliśmy na dalszy plan. Znowu jesteśmy jedynie cieniami. Tą drugą opcją. Zabawne jest też to, że za każdym razem kończymy sami, że za każdym razem cali zapłakani wracamy do swoich pokoi i po raz kolejny zamykamy się na świat, zamykamy się w sobie i cichutko umieramy, powolutku rozpadając się na coraz mniejsze kawałeczki.
|
|
|
Łza, cisza, załamanie, potem dołek... Wpadasz w niego, nie potrafiąc się uchronić od twardego lądowania. Następnie nie wiesz, jak z niego wyjść... Ściany Cię otaczające stają się tak śliskie, ze wręcz nie do pokonania... Daleko od ludzi, odłączona od świata... Przecież wcześniej nie potrzebni byli ludzie, oni i tak nie rozumieli...
|
|
|
Poznałem smak porażki, poznałem ból i strach, poznałem co to osłabienie i bezradność, popełniałem błędy... Spadłem na dno, załamałem się i chciałem się poddać... Teraz, gdy wracają mi siły i nadzieja, kiedy przeszłość przestaje mnie dręczyć, rozumiem, że to miało mnie wzmocnić i wskazać drogę, rozumiem, że potrzebowałem tego, by móc być tym kim chcę się stać. Potrzeba na to jeszcze sporo czasu, ale wiem, że mogę osiągnąć swój cel i zrobię wszystko by tak się stało
|
|
|
Dałeś mi skrzydła, bym mogła unosić się ponad ziemię. Byliśmy związani najtrwalszą umową, której nic nie miało prawa zrywać. Umowa dwóch serc, wspólny krwiobieg, harmonia. Symbioza, gdzie jedno bez drugiego nie mogło żyć. Ale nie ma tu miejsca na zakończenia jak z bajek. Jest rozpaczliwy płacz, jest ból, który sprawia, że czujesz eksplodujące pod skórą żyły. Są słone krople płynące po policzkach, odbijające się o podłogę głośnym echem Twoich słów. Każda łza to uczucie jakim Cię darzę, wypływają z mojego serca, po to by upaść. Nadzieja maszeruje w rytmie spadających gwiazd. Czerwona smuga uczuć płynie, skostniałe ciało zamrożone wspomnieniami duszy. Mogliśmy mieć wszystko, nie mamy nic
|
|
|
trudno ogarnąć ten syf, trudno odnaleźć spokój, na każdym kroku los podsuwa wachlarz pokus
|
|
|
Kiedyś, parę lat temu wszystko było takie proste, jedyną porażką była jedynka w szkole..
|
|
|
Tak bardzo starałam się do Ciebie dotrzeć, próbowałam rożnych sposobów. Za każdym razem ponosiłam klęskę.Czasami powodował ją 'przypadek' a czasami Twoja obojętność. Zdaje sobie sprawę,że powinnam się wycofać i odpuścić. Nie potrafię, nadal mam nadzieję,że kiedyś w końcu to się stanie. Że będziesz mój, że pokochasz mnie tak bardzo jak ja Ciebie teraz. Moje serce jest silniejsze od rozumu i nie pozwala mi o Tobie zapomnieć. Nadal czekam na to,że zjawisz się w moim życiu i zostaniesz w nim na dłużej, na zawsze. Aż do końca.
|
|
|
Chciałabym uciec do Ciebie
Jak Kopciuszek
I pozostawić jedynie maleńki pantofelek tęsknoty.
Chciałabym, żebyś zachował go
Na pamiątkę.
Mnie nie szukaj bo nie znajdziesz
Ja nie istnieję
Jak Kopciuszek...
|
|
|
Codziennie tęsknie za Tobą po raz ostatni.
|
|
|
czy Ty wiesz co ja czuję? gówno wiesz, bo Cię już nic z mojego życia nie interesuje. Przestałam się liczyć. Przestałam czuć, że jestem Ci potrzebna. Ty nadal niczego nie rozumiesz, prawda?
|
|
|
|