To nie jest tak, że mam niechęc do miłości. To po prostu lęk, że za kilka miesięcy znów będę leżała wrak wrak człowieka na łóżku dławiąc się łzami. Że życie znów mi uświadomi, że nie mogę być szczęśliwa. Po prostu. Zazwyczaj od początku nastawiam się, że moż wyjść coś nie tak, z nadzieją, że jeżeli tak będzie , to będzie bolało mniej, że jeżeli od początku za dużo sobie nie wyobrażę serce nie pęknie./kokaiina
|