 |
kinia10107.moblo.pl
Dlaczego ludzie są tacy zazdrośni zawistni złośliwi? No kurwa dlaczego próbują mi spieprzyć życie to co buduje wciąż od nowa bo ktoś ma kaprys rozpierdolić moje szczę
|
|
 |
Dlaczego ludzie są tacy zazdrośni, zawistni, złośliwi? No kurwa dlaczego próbują mi spieprzyć życie, to co buduje wciąż od nowa, bo ktoś ma kaprys rozpierdolić moje szczęście. Proszę dajcie mi spokój, bo to że mam zajebistych znajomych i kogoś cholernie ważnego to nie powód do zjebania mi życia. | desperacko
|
|
 |
Wytrzymałeś już ze mną 3 miesiące, więc możesz odejść, nie zawiodę się, jestem zaskoczona, Twój poprzednik odszedł po 5 dniach. Nie rozumiem, naprawdę nie rozumiem, przecież ja ostatnio jestem popierdolona, za dużo jaram, i zdecydowanie za dużo pije, wiecznie mam naćpane oczy, wkurwiają mnie ludzie i ciągle zapominam, że Cie jeszcze mam i to wszystko wina tych wszystkich skurwieli, bo oni za dużo mnie olewali i za mało kochali, i za często odchodzili i zdradzali, kłamali dużo, ja naiwna oddawałam im serce a potem znowu żałowałam i znowu jeszcze więcej piłam, i ćpałam i jarałam i umierałam jeszcze bardziej. A potem od tak się pojawiłeś i nadal jesteś, nie myśląc o odejściu, może mnie kochasz, a może chcesz mnie pokochać, a może po prostu chcesz się mną zabawić, nieważne, nie odchodź, polubiłam Cię, no i już dawno nie poznałam nikogo, kto by tyle ze mną wytrzymał. / ekstaaza
|
|
 |
Nikt nie jest do końca taki zwyczajny. Dla jednego będziesz tylko człowiekiem, a dla drugiego będziesz ucieleśnieniem marzeń. W Twoim ciele zawarte będą jego pragnienia, jego szczęście i wizja przyszłości. Twoje oczy odbijać będę najpiękniejsze chwile jego życia, i to właśnie Ty, będziesz tą osobą,której będzie mógł wybaczyć wszystko. Rozumiesz? Nigdy nie zapominaj, że dla kogoś jesteś powietrzem./esperer
|
|
 |
potrzebuję ich bardziej niż powietrza. dlaczego kurwa musieli odejść ?! / zajaraany
|
|
 |
Nienawidzę egoistów. Nienawidzę bezdusznych skurwysynów. Nienawidzę udawania. Nienawidzę kurestwa. Nienawidzę, gdy ktoś daje nadzieję, a po chwili jednym słowem, gestem, swoim czynem ją odbiera. Nienawidzę samotności. Nienawidzę mojej pierdolonej wrażliwości, która mnie gubi. Nienawidzę tego, że tak szybko potrafię się do kogoś przywiązać. Nienawidzę, że moje marzenia niszczy skurwiała codzienność i lęk przed porażką. Nienawidzę, że każdego dnia tak naprawdę jestem sama. Nienawidzę tego bólu, gdy nie potrafię komuś pomóc. Nienawidzę, gdy mój idealnie zaplanowany dzień, nagle się pieprzy. Nienawidzę, gdy moje plany nie wychodzą. Nienawidzę, gdy nagle dostaję wiadomość, której bym się nigdy nie spodziewała. Nienawidzę tego, że czasami czas ucieka mi przez palce, i nie mogę go zatrzymać. Nienawidzę smutku w oczach tych, których kocham. Nienawidzę bezsilności, która mnie pochłania każdego wieczoru. Nienawidzę wspomnień, bo one mnie zabijają. Wspomniałam już, że nienawidzę siebie samej?
|
|
 |
Możesz istnieć, ale nie żyć. Płakać, dusić łzy, ale nie ze smutku. Uśmiechać się, choć nie czuć szczęścia. Nie zatrzymywać płynących łez, mimo, że nie chcesz, aby ktoś je zauważył. Użalać się nad sobą pijąc do lustra, lub wziąć się w garść, zacząć walczyć. Pić kawę, nie czując zmęczenia. Jeść, nie będąc głodnym. Siedzieć w domu w ciszy czterech ścian, niż głośnym klubie pośród tłumu. Biegać codziennie rano, mimo posiadania idealnej figury. Brać zimny prysznic, pomimo okropnie zimnego dnia. Odgrzać pizzę w mikrofali, chociaż wolisz z piekarnika. Być w tłumie, a czuć się sam, jak palec. Gonić za marzeniami, ale potykać się, bo słabo zawiązałeś sznurówki. Pokładać w kimś nadzieję, wiedząc, że zawiedzie Cię, po raz kolejny. Udawać, że wszystko jest w porządku, a umierać w środku każdego dnia, samotnie. Tęsknić za kimś, wiedząc jednak, że ta osoba układa sobie życie na nowo, bez Ciebie. Chcieć chronić swoje serce, a jednak chcąc miłość. A z pewnością możesz kochać, nienawidząc.
|
|
 |
-Chciałem Cię przeprosić. Zwłaszcza prosić, byś wróciła. Do mnie. Przemyślałem to. Może powinniśmy spróbować? Ja będę. Od teraz, tylko dla Ciebie. Obiecuję. -Będziesz? Nie, Ty miałeś być, kiedyś, pamiętasz? Nieważne, że wszystkie Twoje obietnice chuj strzelił. Słowa rzucone na wiatr, jak to mówią, nie? Heh, co się dziwić. Nigdy nie potrafiłeś dotrzymać słowa. No co się tak kurwa patrzysz? Myślisz, że spuszczę wzrok i zacznę beczeć? Nie, nie tym razem. Fajnie być bezsilnym, nie? Ty mówisz do kogoś, błagasz, a ta osoba zwyczajnie ma Cię gdzieś. No jak się czujesz? Pewnie jak śmieć. Nie powiem, uczucie kozackie. Chcesz powrotu? Obiecujesz? Kurwa, stary, chyba sam w to nie wierzysz. -Dlaczego mi to robisz? -Sam tak robiłeś niegdyś, zapomniałeś? -Przeprosiłem. -I to ma załatwić wszystko? -Jeszcze raz, od nowa. -Od nowa chcesz zacząć ranić? -Od nowa chcę zacząć kochać - wyszeptał, chowając w dłonie twarz. Chyba mówił szczerze, chyba powinnam wtedy zaufać Jego słowom, ponownie. Nie potrafiłam
|
|
 |
'Cześć babciu. Siedziałam w domu i pomyślałam, że chyba nadszedł ten dzień, kiedy kolejny raz powinnam kupić znicz, wziąć zapalniczkę i przyjść nad Twój grób. Będę mówić do nagrobnej płyty szukając ukojenia myśli w echu odbijanych od niej słów poplątanych z szumem wiatru, z nadzieją, że mnie usłyszysz, dobrze? Dawno tutaj nie byłam, zbyt dawno. Przepraszam, wybaczysz mi że byłam tak rzadko? Będę częściej, obiecuję. Dlaczego Cię nie ma? Miałaś być, pamiętasz. Chciałaś mnie kiedyś zobaczyć u boku mężczyzny, który będzie się o mnie troszczył. Cholernie żałuję, że nie widziałaś, że nie zobaczysz, że..że Go nawet nie ma. Ale On będzie, spraw by był, musi. Patrząc na mnie z góry pewnie dostrzegasz, że nie jestem szczęśliwa. Zawsze dostrzegałaś ten smutek w oczach, nawet jak na twarzy gościł uśmiech, tak był udawany. Potrafiłaś to wychwycić. To, że coś nabroiłam, również. Kolejny rok mija, jak Cię nie ma. Przepraszam, muszę iść. Nie chcę byś widziała moje łzy. Ratuj mnie, proszę.'
|
|
 |
Obiecaj mi, że nigdy nie zapomnimy, kim dla siebie jesteśmy, ile razem przeżyliśmy i ile jeszcze przejdziemy, obiecaj mi, że będziemy zawsze i nie będziemy musieli przypominać sobie, że powinniśmy być, obiecaj mi, że za miesiąc, pół roku czy dwa lata z takim samym zapałem będziemy planować swoje wspólne życie, obiecaj mi, że będąc na drugim końcu świata nie będę musiała zastanawiać się, co w tym momencie robisz, bo właśnie będziemy kolejną godzinę gadać przez telefon, obiecaj mi, że nigdy nie będę musiała płakać podczas oglądania naszych wspólnych zdjęć, obiecaj mi, że nie muszę się niczego obawiać. Obiecaj mi, proszę.
|
|
 |
Dni bez Ciebie są takie puste. Monotonne. Z łóżka wstaję o piętnastej, byleby tylko ukrócić czas tęsknoty za Tobą. Tak jest codziennie. Ten sam schemat. Wstaję, odpalam laptopa, z głośników leci dobra nawijka i wpatruję się w ściany pustym wzrokiem przepełnionym bólem tam w głębi. Idę do kuchni i chcę wziąć coś do zjedzenia, ale nie jestem w stanie nic przełknąć. Przygotowaną kanapkę rzucam na stół i odpalam papierosa. Z lodówki wyciągam schłodzoną czystą i nalewam setkę. Nogi zarzucam na blat stołu i staram się zabić w sobie tą tęsknotę. Ona jest toksyczna. Wyniszcza mnie od środka, pozostawiając widoczne blizny. Na sobie mam jedną z Twoich koszulek. Jeszcze pachnie Tobą, Twoimi perfumami. Na lodówce jest Nasze zdjęcie i kartka z Twoim dopiskiem "Gdyby coś, nie tęsknij za mną." Jak mam kurwa nie tęsknić, jak odchodząc, wziąłeś moje serce i całą moją siłę, zamkniętą w Twojej osobie? No jak, pytam się. Nie da się.
|
|
 |
Czasami chciałabym być obojętna na otaczającą rzeczywistość. Czasami chciałabym być pozbawiona wrodzonej wrażliwości która wprowadza mnie łatwo w lawinę łez. Czasami chciałabym nie czuć nic. Ani współczucia, ani zawiści, czy też nie wiedzieć czym jest miłość. Czasami chciałabym wyjść z domu i zwyczajnie nie wrócić. Albo też przyłożyć sobie do skroni lufę i pociągnąć za spust. Lub zapłakana wpaść pod samochód słysząc pisk opon. Stąpać po kruchym lodzie i wpaść pod jego pokrywę, spoczywając na dnie zbiornika. Zapić się w klubie mieszając prochy z wódą. Z butelką whisky trzymaną w ręce potknąć się o krawędź i spaść. Czasami chciałabym po prostu przestać żyć. Przestać istnieć. Wziąć urlop od życia. Odpocząć od niszczących wspomnień. Spotkanych ludzi, którzy wbili w plecy nóż i zamrozili pulsującą krew. Ulotnić się stąd na jakiś czas i wrócić za parę lat. Zniknąć ciałem, a przede wszystkim - duszą.
|
|
 |
nadal nie zdaję sobie sprawy z tego, że to już koniec przesiadywania do późna na dworze, codziennych spotkań ze znajomymi, długich, naprawdę dłuuugich spacerów, wyciągania szlugów od kumpla, wszystkich "mamo, jest dopiero 13, daj mi jeszcze pospać"! nocnych rozkmin z przyjaciółką, ogólnego opierdalania się, wszystkich pocałunków i wspólnych zachodów słońca. Dziękuję osobom, które sprawiły, że to były niezapomniane wakacje. Nauczyliście mnie, że prawdziwi przyjaciele będą z Tobą nie tylko, jak jest Ci źle- są przy Tobie, gdy nie możesz powstrzymać się od śmiechu.
|
|
|
|