|
julciovaa.moblo.pl
To co trzyma mnie przy życiu jednocześnie mnie zabija.
|
|
|
To co trzyma mnie przy życiu jednocześnie mnie zabija.
|
|
|
Nastolatki przeżywają mnóstwo rozterek. Dorośli traktują je jak dzieci, choć spodziewają się po nich dorosłych zachowań.
|
|
|
byłoby świetnie gdybym dawała radę tak jak nie daję.
|
|
|
a gdy stwierdzisz już, że kochasz, że ufasz, że stał się ważny, on nagle zniknie. rozpłynie się w nicości, zostawi pustkę, która codziennie będzie spychać Cię na dół. odchodząc, zabierze całą radość z życia, cząstkę Ciebie, bo w końcu wpadłaś po uszy. a co z sercem? kolejna rysa do kolekcji, nic nowego. ponownie zaśnie, licząc, że czas zagoi rany, czekając na kolejnego, który spróbuje pobawić się Twoją kruchą osobą. i to jest ta miłość, której każdy szuka? jeśli tak, to ja podziękuję, nie jestem masochistką.
|
|
|
biorę miotłę w ręce i zaczynam wiosenne porządki. to dobry moment na zmiany, na poukładanie pewnych spraw. z pierwszej szuflady czas posegregować ludzi. wyrzucić tych fałszywych, przepełnionych zawiścią. czas przejrzeć czy aby na pewno każdy zasługuję na moje łzy i poświęcenie. druga szuflada to miłość. gniotę niepotrzebne kartki, które zawierają bolesne uczucia, które poplamione atramentem cierpienia straciły dawny blask. jestem bezlitosna, stanowczo i sprawnie wszystko ląduje w koszu z napisem 'stary rozdział'. trzecia szuflada napawa mnie przerażeniem, ale pewnym ruchem wysypuje jej zawartość. na podłodze lądują wszystkie moje wady i zalety, wszystkie cechy, które razem tworzą mieszankę wybuchową. przebierając w ich stercie zaczynam zmieniać siebie, zaczynam budować od podstaw. przecież mam przy sobie przyjaciół, mam przy sobie jego, dam radę.
|
|
|
w jednej chwili, w jednej sekundzie coś we mnie pękło, poczułam niewyobrażalną potrzebę powiedzenia mu o wszystkim. może to przez jego spokojne spojrzenie a może przez to uczucie bezpieczeństwa, które dawały jego ramiona, nagle zrozumiałam, że mu ufam. otworzyłam swoje serce i zaczęłam mówić. pokazując mu każde nacięcie na ramionach opowiadałam różną historię, które zasklepione blizny ukrywały. chciałam, żeby mnie poznał, żeby zrozumiał, że gdzieś głęboko, pod stertą pozorów, kryje się we mnie zagubione dziecko. chciałam żeby poznał mnie całą, z wadami i tą jedną jedyną zaletą - umiejętnością dawania miłości. miałam dosyć kłamstw, dosyć grania doskonale wyuczonej roli. opadły wszystkie zasłony, pokazałam mu swoje słabości wierząc, że nigdy mnie nie zrani. najzwyczajniej w świecie go pokochałam. całym sercem, całą duszą i całą sobą.
|
|
|
i gdy tylko jego sylwetka znika a drzwi się zamykają, momentalnie cała radość ze mnie uchodzi. tak jakby zabierał ze sobą fragment mnie, jakby przy każdych kolejnych spotkaniach cząstka mnie zostawała przy nim. czuję jego słodkie pocałunki, słyszę cichy śmiech, czuję zapach perfum na poduszce, którą niedawno się zasłaniał i tęsknie. wpatruję się w ściany, które jeszcze tak niedawno spijały jego słowa, patrzę na łóżko, które niepościelone nadal uświadamia mnie, że on tu był. boję się tego, ale widzę jak strasznie zaczynam się przyzwyczajać do jego obecności w moim życiu, jak nasze spotkania stają się codziennością. jako jedyny perfekcyjnie skleja krwawiące serce, wypełnia pustkę, którą jego poprzednik zostawił. staję się kimś bliskim, kimś bez kogo każdy kolejny dzień wydaje się męczarnią.
|
|
|
jest moją kruszynką, jest darem od Stwórcy, za który dziękuję każdego dnia. jest promyczkiem nadziei w najgorszym bagnie i tarczą obronną, przy każdej walce. kocham ją, naprawdę. mocno i niewyobrażalnie, ale muszę się nauczyć akceptować pewien fakt. muszę przyzwyczaić się do nowego obrotu sprawy. do tego czasu niech będzie, niech się nie odwraca, niech trwa wytrwale obok. niedługo wszystko się unormuje, obiecuję.
|
|
|
to przerażające, jak łatwo i szybko zaczynam czuć się samotna. niby mam obok siebie przyjaciół i znajomych, ale w dni takie jak ten, czuję się po prostu pominięta, zapomniana. nigdzie tak naprawdę nie przynależę, dla nikogo nie jestem numerem jeden, nikt nie myśli o mnie tuż po otworzeniu oczu i tuż przed ich zamknięciem. może to we mnie tkwi jakiś problem? może odtrącam od siebie ludzi? może jestem już na tyle zniszczona od środka, że nikt nie widzi u mnie jakichkolwiek zalet. wiem, że jestem trudna, że mój charakter nie należy do najłatwiejszych, że denerwuję ludzi a moje nawyki są irytujące. czasami sama najchętniej rzuciłabym to w cholerę i tak zwyczajnie skończyła ze sobą, ale nie umiem. brakuje mi odwagi, wciąż tli się we mnie iskierka nadziei, że kiedyś ktoś zauważy w moich oczach to, co tak trudno dostrzec. naprawdę nie proszę o wiele. odrobina akceptacji. tylko tyle.
|
|
|
Wiedziała, że bardzo ją zranił, lecz mimo to nie mogła o nim zapomnieć.. Nie mogła przestać go kochać.
|
|
|
Kiedyś uważałam że cokolwiek jest lepsze niż nic. Dziś uważam że czasami nic jest lepsze niż cokolwiek.
|
|
|
Wszystko można zmienić, nic nie można cofnąć.
|
|
|
|