Siedziała na ławce w jej żyłach pływał sam alkohol, zastanawiała się nad sensem jej istnienia, i z każdą minutą dochodziła do wniosku, że jej życie jest nic nie wartę jest jedną wielką paranoją... jej dom którego nie można nazwać domem to tylko miejsce w którym śpi, bo co to za dom gdzie co sekundę jest nowa kłótnia alkohol leje się litrami a rodzice nie mają pojęcia co Ty wyprawiasz.. Szkoła dawno w niej nie była bo po co sie kształcić jak i tak nie wyjdzie na ludzi żyjąc w takiej patologi.. znajomi ma ich kilku ale nie ma prawdziwego przyjaciela któremu mogłaby sie zwierzyć z wszystkich swoich problemów.. Jej życie wygląda marnie jest cieniem wśród ludzi nie zauważalnym.. przechodnie na nia nie reagują bo czemu mieli by to robić.. nikt i nic się o nią nie troszczy.. więc nie ma po co żyć.. Z minuty na minute czuję sie coraz bardziej osamotniona i niepotrzebna.. z tymi myślami wstaje i idzie na most... skacze przecież i tak nikt nie zauważy jej zniknięcia..
|