- Masz to coś?- powiedział podchodząc do niej powoli. Jego ręka nagle znalazła się na jej biodrze.
- Co masz na myśli?- zapytała pokrywając jego dłoń swoją.
- Uśmiech, który pojawia ci się za każdym razem jak zobaczysz lecącego motyla, błysk w oczach gdy wreszcie zrozumiesz o co chodziło nauczycielowi od matmy, skurcz małego palca u lewej ręki gdy rozmawiasz ze mną.- uśmiechnął się i przyciągnął do siebie.
- Analiza dobra, lecz nie ten adres.- powiedziała zrzucając jego dłoń.- Nienawidzę motyli więc jeszcze nigdy na żadnego widok się nie uśmiechnęłam, z matmy ledwo co kojarzę i nic nie rozumiem z paplaniny tego durnia. A i jeszcze jedno, skurcz palca mam wtedy gdy powstrzymuję odruch by co przywalić.
I odeszła.
|