|
jestem rakietą kosmiczną, a Twoje serce jest księżycem i zmierzam dokładnie do Ciebie, dokładnie do Ciebie. dwieście pięćdziesiąt tysięcy mil na czystym, czerwcowym niebie i zmierzam dokładnie do Ciebie, dokładnie do Ciebie.
|
|
|
lazurowe niebo spadało nam na głowę, a w serce zaczął walić grad.
|
|
|
jestem samolubna, niecierpliwa i trochę niepewna siebie. popełniam błędy, tracę kontrolę i jestem czasami ciężka do zniesienia. ale jeśli nie potrafisz znieść mnie kiedy jestem najgorsza, to cholernie pewne, ze nie zasługujesz na mnie, kiedy jestem najlepsza.
|
|
|
a ja wolę być dla Ciebie nikim, niż być podobna do niej i przywracać Twoje ulubione wspomnienia właśnie z nią w roli głównej.
|
|
|
nic nie czuje teraz. jebie mnie to, czy ktoś się na mnie obraził, ktoś próbuje mnie przeprosić, komuś się podobam, ktoś się do mnie nie odzywa lub mnie olewa, czy ktoś się na mnie popatrzył, uśmiechnął się do mnie. w ogóle nic mnie nie obchodzi.
|
|
|
- Przez 30 sekund możesz mówić, co zechcesz. - Uważam, że jesteś próżny, arogancki, apodyktyczny, nachalny. Poza tym masz kompleks Boga i myślisz tylko o sobie. - Ale ja... - Ale co? Mam jeszcze 22 sekundy i nie skończyłam.
|
|
|
wiedziałam tylko, że muszę żyć dalej. muszę być silna i muszę się uśmiechać, bo nikogo nie obchodzi, że posypał mi się świat.
|
|
|
sentymentalne sranie w banie.
|
|
|
autodestrukcja rozpoczęta - trwa odliczanie: trzy, dwa, kocham Cię, jeden.
|
|
|
ja, kobieta Twoja, która Cię będzie wodzić na pokuszenie do końca świata, a nawet jeden dzień dłużej.
|
|
|
nadzieja przysłania mi uczucia, uczucia kierują mnie do Ciebie, a Ty zabierasz mój zdrowy rozsądek.
|
|
|
przez następne miesiące wydawało mi się, że żyję za karę. nienawidziłam poranków. przypominały mi, że noc ma swój koniec i trzeba znowu radzić sobie z myślami.
|
|
|
|