przypomniała sobie minioną noc i znów poczuła lęk,
tak jak wtedy, kiedy leżała zwinięta w łóżku,
nasłuchując odgłosów z salonu. Każdy dźwięk wyostrzał jej zmysły, słyszała jego kroki, kiedy zmieniał płytę i kiedy wędrował do barku,
a potem, gdy już miała nadzieje, ze powędrują schodami w stronę sypialni,
jego głos z kimś rozmawiał, a może z samym sobą?
jego kroki jednak oddaliły się, zamiast przybliżyć,
a potem wszystko ucichło, i ta cisza była jeszcze gorsza od kroków,
bo nie wiadomo było, co się za nią kryje. Nie pamiętała,
kiedy wreszcie zasnęła, lecz gdy otworzyła rano oczy,
jego przy niej nie było.
|