Muzyka koi mą duszę. Nie jest wprawdzie w stanie ugasić ognia chorej namiętności lecz pod wpływem dzięków płomienie tańczą z dala od zakończeń nerwowych. A jeśli się mylę? Może jest tylko znieczuleniem, które jak każde znieczulenie nie trwa wiecznie... Pozostaje mi tylko chłonąć melodię i oddawać w pełni nawet najdrobniejszy dźwięk. W ten sposób me serce łagodzi swą agonię. Agonię nazywaną czasem nieszczęśliwą miłością.
|