 |
fackyea.moblo.pl
no to jazda. dziś pozbywamy się moralności. chcę to z siebie wyrzucić usunąć. po prostu wyciąć. najprościej włożyć rękę pomiędzy trzecim a czwartym żebrem dorwać t
|
|
 |
|
no to jazda. dziś pozbywamy się moralności.
chcę to z siebie wyrzucić, usunąć. po prostu wyciąć. najprościej - włożyć rękę pomiędzy trzecim a czwartym żebrem, dorwać tą kurwę, rzucić na podłogę i brutalnie podeptać, zmiażdżyć.
niestety - nie jest tak łatwo. niestety - cholernie boli. mam dość rozróżniania dobra i zła. dość podziału "tego nie rób", "to nie wypada", "tak nie powinienem".
dość.
koniec dobroci.
nie ma dobra.
nie ma zła.
bynajmniej ja tego nie widzę. może jestem egoistką. jest moja przyjemność, która liczy się najbardziej. jest mój dobrobyt i moje szczęście. podoba mi się to. już nie dręczy mnie sumienie; brak mi powodów, by żałować czegokolwiek.
nie zamierzam już rozkminiać, czy tak można. zamierzam działać, wręcz robić sobie dobrze. ;d (ładnie brzmi, pzdr dla nimfomanów)
żyję dla siebie. poświęcam się dla siebie. widocznie zasługuję na to tylko ja. ; )
|
|
|
|
gubię się w ogromie wszechświata. zamieniam się w nic. w małego, sfrustrowanego potworka.
to naprawdę TO, czego chciałeś?
|
|
|
|
nie potrafię Cię nie kochać. nie umiem nie myśleć o tym, co robisz, gdzie jesteś, czy martwisz się o mnie, czy choć przez chwilę, pieprzoną sekundę, myślisz o mnie.
|
|
|
|
marzy mi się, by być kredowym napisem KOCHAM CIĘ na chodniku. marzy mi się, by przyszła burza, kurwi deeszcz, który zmyje wszystko, każdą, najmniejszą cząsteczkę kredy z chodnika, który pozwoli mi zniknąć w ciemnej studzience.
marzy mi się, by nie martwić niczym. żyć z dnia na dzień, żyć dla siebie.
|
|
|
|
marzy mi się, by wziąć łyżkę, otworzyć swoje bebechy i po kolei, dokładnie, wydłubać ze środka wszystko, co sprawia ból. by wyrzucić uczucia, wszystkie wartości i ot tak - po prostu - stać się pustym.
|
|
|
|
czuję się cholernie niewyraźnie. czuję, że rozpływam się. nie, nie, nie. z żadnego szczęścia. jest mi źle. nie potrafię ot tak wyrzucić tego gówna z siebie. nie potrafię zabić tego, co jest we mnie.
|
|
|
|
nie mam ochoty. przydałoby się zacząć sobie radzić.
jasne.
|
|
|
|
jesteś królem świata w Twoim małym śnie
tu nieodwracalne w żywe zmienia się
zło zwyciężysz dobrem,
nie wiesz co to lęk..
nieprawdopodobne
w pewność zmienia się..
zmienia Cię.
|
|
|
|
viva la vida.
nie chcę tak. ucieknę i zacznę kochać kwiatki i drzewka.
|
|
|
|
czas założyć maskę. czas powrócić do imidżu pseudopopularnego - bynajmniej tu - dzieciaka o pewności siebie przekraczającej normę. czas zacząć kochać siebie w nadmiarze, zachwycać się sobą i spędzać czas na słodzeniu, zachwycaniu się pseudoartystycznymi fociami lasek, które mają fajne cycki!
czas ukryć wszystkie uczucia w środku, udawać, że tak jest fajnie i nikogo nie potrzebuję na dłużej, niż jeden wypad do domu, przyszyć uśmiech i opracować dobry patent na podryw. flirt sportem, więc czas znów zostać "lovelaską". ijo, ijo.
|
|
|
|
wcale nie jest mi lepiej, że tu wróciłem, że wypruwam się tak na internetowej arenie. wtapiam się w fotobloziową społeczność, wtapiam się w te wszystkie ŚLICZNIE, CUDOWNIE, SŁODKO, MASZ TALENT, JESTEŚ GENIALNY/A, w te wszystkie słodkie kłamstwa, od których zbiera wprost na rzygi.
|
|
|
|
brakuje mi słowa "NIE", brakuje mi "SPIERDALAJ, KOCHANIE", brakuje "NIE MAM OCHOTY". nie umiem Ci odmówić, nie umiem sobie odpuścić, dać siana, DAĆ CZASU. powinienem. zebrałem za swoje. żałuję, że staram się zranić Ciebie tym, co tu piszę, tym, jak jest mi źle, tym, że sobie nie radzę ze sam sobą. nie będę
masz rację. rację jak zwykle. robię z Ciebie potwora, bezdusznego stwora bez uczuć.. przecież, przecież trzeba na kogoś zrzucić niepowodzenie, trzeba komuś dopierdolić, siąść mu na banię, żeby MI mogło być lepiej. to tak nie działa.
nie działało nawet przez sekundę. jestem chyba egoistą. małym, wrednym potworem z niewydarzonym ego.
stanowisz najlepsze, co kiedykolwiek mnie spotkało.
|
|
|
|
Dodaj komentarz