no to jazda. dziś pozbywamy się moralności.
chcę to z siebie wyrzucić, usunąć. po prostu wyciąć. najprościej - włożyć rękę pomiędzy trzecim a czwartym żebrem, dorwać tą kurwę, rzucić na podłogę i brutalnie podeptać, zmiażdżyć.
niestety - nie jest tak łatwo. niestety - cholernie boli. mam dość rozróżniania dobra i zła. dość podziału "tego nie rób", "to nie wypada", "tak nie powinienem".
dość.
koniec dobroci.
nie ma dobra.
nie ma zła.
bynajmniej ja tego nie widzę. może jestem egoistką. jest moja przyjemność, która liczy się najbardziej. jest mój dobrobyt i moje szczęście. podoba mi się to. już nie dręczy mnie sumienie; brak mi powodów, by żałować czegokolwiek.
nie zamierzam już rozkminiać, czy tak można. zamierzam działać, wręcz robić sobie dobrze. ;d (ładnie brzmi, pzdr dla nimfomanów)
żyję dla siebie. poświęcam się dla siebie. widocznie zasługuję na to tylko ja. ; )
|