|
electrictaste.moblo.pl
ułóż rozsypankę: na chcę Cię Tobą z być kocham zawsze.
|
|
|
ułóż rozsypankę: na, chcę, Cię, Tobą, z, być, kocham, zawsze.
|
|
|
to szaleńcy wymyślili miłość .
|
|
|
zazwyczaj udawałam, że jest wszystko dobrze. teraz? nie mogę opanować łez, biorę środki na uspokojenie, a w szkole przyjaciółka musi mnie odciągać od każdej osoby, która mnie wkurzy. najgorsze, że największego lekarstwa na smutek w sklepach już nie ma, bo codzienne kupowanie pięciu kilogramów płatków. moim zdaniem, za dużo tego wszystkiego
|
|
|
ubrałam szarą wielką bluzę, ciemny odcień rurek, i czarne trampki. w uszach miałam włożone słuchawki. wyglądałam jak każda zwyczajna nastolatka. miałam w sobie coś, co przyciągało jak magnez. moje spojrzenie uzależniało, minuta rozmowy rozkochiwała. podobno byłam niczym jak mgła, która co chwilę znikała. dawniej miałam chłopaka, i kilku wiernych kumpli. teraz jestem sama, mam jednego wiernego przyjaciela, i chodzących po świecie wielbicieli. brakuje mi jednak osoby, która może przytulić, i robić tego szczerego banana na mój widok. nie byłam nigdy tą panną, która gdy miała łzy w oczach, to siadała na krawężniku, i zwabiała chłopaków. wolałam się ukryć w cichym kącie, siedzieć tam, aż mi przejdzie. tym razem sama się uśmiechałam do każdego, przechodziłam obok ludzi bujając się do muzyki. myśleli, że niczego więcej nie potrzebuję do szczęścia. nie każdy musiał wiedzieć, że dziewczyna z moim charakterem, nie była przez chwilę w swoim świecie.
|
|
|
nie umiem, panować nad emocjami. nawet nie patrzę, czy to mój wróg, a może przyjaciel. każdego traktuję tak samo. zimna, olewająca panna, która niczego nie ogarnia. zaspana wchodzę do szkoły, trzaskając drzwiami, mówię każdemu, dzień dobry. wymuszany śmiech, co chwilę słychać. a słowa które wypowiadam, nie tylko ranią, ale sprawiają, że nie jestem sobą. przechodzę z jednego kąta, do drugiego. cała zaplątana w słuchawki, krzyczę, że znów się zepsuły. przyjaciółka, zaczyna o niego pytać, nie zastanawiając się, z całej siły przypadkiem uderzam ją w twarz. krew płynie, a Ja siedzę bezczynnie. nie umiem wypowiedzieć, nawet przepraszam. omijając nauczycieli, czuję się martwa. prawie zasypiam w przed ostatniej ławce. mówię, że jestem obecna. okłamuje wuefistę, gdyż uwielbiam swoje trampki. dwie godziny spędzam na sali gimnastycznej z trzęsącymi się dłońmi. z lewej strony siedzi dziewczyna, która, za często przegina. a gdy do domu wracam, nie jestem już silna.
|
|
|
nie miałam siły, patrzeć na siebie w lustro. cały czas, uśmiechałam się do nauczycieli, albo łapałam ataki śmiechu, przy przyjaciółce. a w środku, czułam taki cholerny ból, którego nie da się opisać. wiem, że to od dziś muszę nauczyć się żyć na nowo. już bez niego, zupełnie sama. zapomnieć to co nas niby łączyło. wziąć się w garść, przejść przez kolejne miesiące, a później zobaczyć, czy coś tak naprawdę istnieje, innego niż on. pomoże mi w tym, moja pasja, i osiągnięcie celu. jeśli się nie poddam, to tego nie pożałuję. sama sobie, że dam radę, obiecuję.
|
|
|
wstałam, z wielkim bólem. przetarłam łzy w oczach. uświadomiłam sobie, że w tym miesiącu, zostanę kolejny dzień w domu. wyszłam jakoś z łóżka. stanęłam przed lustrem. ' poddaje się. ' - zadecydowałam. nie dałam rady, wstać, i przejść kilku kilometrów do szkoły. mama na mnie jedynie spojrzała, powiedziała, że pojedziemy do lekarza. nie ma to jak usłyszeć, że jem za mało witamin, a codziennie zjadam po kilkanaście marchewek, i przeróżnych owoców. ' ze mną coś nie tak. ' - pomyślałam. ' widzę, że masz spuchnięte oczka. ' - stwierdził lekarz. nie wiedziałam, jak mam zaragować, mama tylko przysłuchiwała się naszej rozmowie. ' płakałaś, albo nie spałaś kilka nocy? ' - spytał. ' śpię po kilka godzin. ' - syknęłam. widział, że nie chce o tym rozmawiać. ' mała przepiszę Ci tabletki na uspokojenie. ' - odparł. założyłam bluzę, i wyszłam z gabinetu. głowę spuściłam w dół. nie wiedziałam, jak mam spojrzeć w oczy przyjaciołom, którzy mówili mi, że źle robię.
|
|
|
takie nudne dni bez słońca, i naszej rozmowy.
|
|
|
no nawet na przerwie możesz podejść. zagadać do mnie. powiedzieć. ' cześć. ' poprawić swoją grzywkę. ciągle mijać mnie z wielkim uśmiechem. uświadamiać mi, że jestem kimś więcej niż kumpelą od serca. a nie zarywać do każdej, którą potrafiłam znienawidzić, po przez jedno Ciebie dotknięcie
|
|
|
przez dwadzieścia minut płakałam. nie dawałam sobie rady. kłótnia z rodzicami, sprzeczka z babcią, milczenie z przyjaciółką, nieporozumienie z siostrą, własne zdanie brata, koleżeństwo z nim. - łapałam doła z każdą sekundą w której próbowałam przestać oddychać.
|
|
|
znowu siedzę na łóżku, znowu bezsensu się śmieje, znowu w głowie przeklinam tysiące myśli, znowu trzymam w ręce swój pamiętnik, znowu myślę o Tobie, znowu czuję, że za niedługo zamilknę, znowu nie zasnę, znowu nie będę mogła utrzymać w ręce szklanki, znowu zaczynam płakać, znowu krzyczę, że Cię kocham, znowu żałuję, znowu ciągle tęsknię.
|
|
|
złapałam doła, a moja psychika wysiadła. zostałam sama, ale mam ich. byłam sobą, gdy był on. teraz czuję się zamknięta, ale zostanę. przemilczę całe zło, i zdecyduję się złamać jedna zasadę. - zacznę płakać.
|
|
|
|