|
cynamoon.moblo.pl
usiadłam na przednim fotelu pasażera patrząc na niego rozbawionym wzrokiem. 'nie boisz się jechać ze mną sam?' zażartowałam próbując skupić myśli. jego bliskość dzia
|
|
|
usiadłam na przednim fotelu pasażera patrząc na niego rozbawionym wzrokiem. 'nie boisz się jechać ze mną sam?' - zażartowałam próbując skupić myśli. jego bliskość działa na mnie rozpraszająco, zbyt mocno i zbyt intensywnie, co napawało mnie coraz to większym lękiem.'a co, chyba nie gryziesz?' - jego wzrok na chwilę zatrzymał się na mojej osobie, a na jego twarzy zamigotał delikatny uśmiech. serce zabiło mi mocniej, ale szczypiąc się w nadgarstki beształam się w myślach. nie mogłam nad tym zapanować, nie mogłam wyrzucić z swojej głowy natrętnych obrazów. a gdy żegnając się przytulił mnie do siebie, po prostu pękłam. z niechęcią puściłam jego ciało i ruszyłam w stronę furtki. odwracając się co chwilę próbowałam powstrzymać narastające emocje, próbowałam powstrzymać coś, co raz na zawsze może zburzyć mój spokojny świat.
|
|
|
częste kłótnie, nieznośna cisza, wieczne pretensje. co się z nami dzieje? przecież tak strasznie Cię kocham, przecież oddałam Ci całą siebie. nikt nigdy nie miał szans poznać mnie w takim stopniu, nigdy na nikogo tak się nie otworzyłam. nie widzisz jak się staram? wiem, że mam ciężki charakter, nie Ty pierwszy mi to mówisz. wiem, że nie zachowuje się jak większość dziewczyn, że nie lubię wisieć Ci na szyi przy znajomych, że nie mam takiej potrzeby by całować się na środku ulicy. i proszę byś to zaakceptował, byśmy poszli na kompromis, byśmy wspólnie złagodzili różnice nas dzielące i zwyczajnie cieszyli się sobą. nie skaczmy sobie do gardeł, przecież tak wiele dla mnie znaczysz, przecież w Twojej osobie ukryte jest moje szczęście, przecież Twoje oczy stały się moim oknem na świat. dlatego chodź, zamknij w czułym uścisku moje ciało i nie puszczaj dopóki nie usłyszysz bicia serca. tego które bije dla Ciebie, tego którego każde odbicie kończy się Twoim imieniem.
|
|
|
już niedługo znowu będę odliczać godziny by ponownie znaleźć się w ciepłym domu. znowu po przyjściu ze szkoły pierwsze co zrobię, to przyłożę skostniałe dłonie do ciepłego grzejnika a następnie wstawię wodę na ulubioną kawę. znowu wieczorami będę katować się smutnymi piosenkami, które wycisną ze mnie hektolitry łez. znowu przytulona do miękkiego futerka kota pozwolę by dziwne myśli wypełniły głowę. znowu będę klęła na przemoczone buty, zimne porywy wiatru, które zniszczą i tak niedobrze układającą się grzywkę, na ciągłe opady deszczu i zły nastrój, który towarzyszy mi każdej jesieni. znowu stanę się tą słabiutką dziewczynką, która na nowo musi wyleczyć rany, znowu wszystko zacznie mnie irytować, a największym problemem stanę się ja sama.
|
|
|
nie chcę drogich prezentów czy kolacji przy świecach. nie chcę bukietów kwiatów czy wylewnych deklaracji miłości. nie chcę tych wszystkich pseudoromantycznych czynności, które mogę zobaczyć na ekranie bądź też przeczytać w książce. chcę prawdziwego Ciebie. chcę słuchać Bisza, gdy objęci wpatrujemy się w swoje oczy, chcę pić piwo wraz z Twoimi kumplami na trzepaku, chcę kłócić się zawzięcie, bo przecież żadne z nas nie ustąpi. chcę szukać z Tobą Małego Wozu, chcę jeść z Tobą ogromniaste kartony pizzy, chcę patrzeć jak jesteś szczęśliwy, jak radość napędza Twoje serce. chcę by to wszystko było prawdziwe, chcę byś był. to mi wystarczy.
|
|
|
czy go kocham? jasne, że tak. kocham każdy fragment jego ciała, kocham błękit oczu,w którym często się gubię, kocham trzy zabawne pieprzyki, które zdobią jego szyję, kocham łobuzerski uśmiech i głupie miny. kocham nasze kłótnie, które zawsze kończą się jego słodkimi przeprosinami, kocham leżeć w jego ramionach, które tak ciepłe i silne dają niesamowite poczucie bezpieczeństwa. kocham, gdy się złości lub śmieje głośno. i nawet kocham tę żyłkę na czole, która pojawia się przy każdym napadzie śmiechu. kocham jego ciężki charakter, jego zaspany wzrok, który wita mnie nad ranem. kocham go całego i choć czasami wątpię, to wiem, że to właśnie z nim chcę przeżywać każdą możliwą chwilę.
|
|
|
pytasz co mi było? dlaczego milczałam jak zaklęta? dlaczego zagryzałam wargi, które po minucie stawały się sine? i tak nie zrozumiesz, nigdy tego nie czułaś. nie znasz tego uczucia, które ja poznałam za bardzo. odrzucenie, wiesz co to? to taki nieznośna mucha, która nie chce się odczepić. siada na Twojej słabiutkiej duszy i zaczyna ją okrążać, a Ty w tym czasie obumierasz. tak właśnie się dzisiaj czułam, to właśnie zniszczyło radość, która wręcz wylewała się ze mnie, gdy zobaczyłam ich mordki. mnie trzeba przypominać, że jestem ważna, że jestem częścią tej grupy, że moje słowo, moja osoba coś znaczy. tak strasznie wątpliwą osobą jestem. nie zauważyłaś?
|
|
|
co chcesz usłyszeć? że właśnie mam ochotę wydrapać sobie serce? że moja głowa jest tak strasznie ciężka od natłoku nieznośnych myśli? że kolejny raz z rzędu kładę się na zimnej podłodze licząc łzę za łzą, która cicho spływa na panele? tak, to właśnie Ty doprowadzasz mnie do tego stanu, to właśnie Twoja osoba budzi we mnie uczucia, których nie jestem w stanie pojąć. chciałabym chociaż na moment, na chwilę odpocząć, przestać czuć coś czego do końca nie rozumiem. nigdy nie byłam silną osobą, nie radziłam sobie z życiem, a Ty, Ty wszystko pogarszasz. znowu maluję szpetne rysunki na swoim ciele, znowu czuję ulgę, gdy czerwona ciesz zabłyśnie na opalonej skórze, znowu palę więcej, a obiecałam, że rzucę. a Ty? tak zwyczajnie sobie żyjesz, jak gdyby nigdy nic, jakby nic się nie działo. nie masz pojęcia co mi robisz i to jest najgorsze. doprowadzasz mnie do szaleństwa.
|
|
|
łzy spłynęły po moich policzkach, a ja siedząc tak w ciszy nie umiałam nad tym zapanować. poczułam niewyobrażalny ból, który przeniknął mnie na wskroś. każdy mięsień, każda żyła, każdy fragment skóry piekł niemiłosiernie z tęsknoty, która stała się tak kurewsko silna. nie wiedziałam, że potrafię tak kochać, nie wyobrażałam sobie, że jeden człowiek obudzi we mnie takie emocje. jedyna myśl, która wypełniała moją głowę, to chęć wtulenia się w jego ramiona. ciepłe, bezpieczne, silne. Boże spraw bym zapanowała nad tym, pozwól mi poczuć ulgę w tym całym chaosie, bo widzę jak z dnia na dzień zatracam się w uczuciu, którego totalnie nie pojmuję. daj mi siłę, bo gubię drogę, gubię się w alejkach własnej duszy, która tworzy obrazy raniące tak boleśnie.
|
|
|
nie wiem kim będziemy dla siebie w przyszłości. dla mnie to nie jest przelotna znajomość. nie chcę żeby to się skończyło. wiara, że może właśnie Ty jesteś tym, na kogo czekałam całe swoje osiemnastoletnie życie dodaje mi sił. i może te słowa są banalne, ale to co zaczynam do Ciebie czuć nie jest banalne, jest piękne, silne. właściwie to nigdy się tak nie czułam. uwielbiam rozmawiać z Tobą do późna, uwielbiam te Twoje zdrobnienia. całego Cię uwielbiam. / soup
|
|
|
(...) pierwszy raz właśnie wtedy, na ułamek sekundy, pojawiła się we mnie myśl o przyszłości z Tobą. a zaraz potem zaczęłam się tego bać... / J.L.Wiśniewski
|
|
|
i kiedy tak słucham teraz kawałków, które zawsze słuchaliśmy wspólnie, wszystko nagle wraca. za zamkniętymi powiekami przewijają się miliony wspólnie przeżytych chwil, które sprawiały, że te wakacje zapisały się jako jedne z lepszych. spontaniczne wypady, pijackie libacje w ciągu tygodnia, niezapowiedziane wizyty, z których każda następna wymagała ode mnie szybszego ogarnięcia. i wiesz? mam ochotę rozpłakać się jak mała dziewczynka, bo dociera do mnie, że wraz z końcem wakacji nadejdzie ten nieunikniony koniec. a przecież ta grupka chłopaków stała się moją rodziną, otworzyłam się na nich, przestałam skrywać twarz za maską pozorów. poznali mnie na wylot, widzieli zapłakaną, pijaną, w pidżamie, bez makijażu, smutną, wkurwioną, roześmianą, w szpilkach, w dresach, zaspaną, zazdrosną, widzieli każdą wersję mnie. pozwoliłam im na poznanie wszystkich tajemnic. dlatego nie pozwolę im odejść, nie pozwolę by to wszystko tak nagle miało się skończyć. choćbym miała poświecić wiele.
|
|
|
i kiedy tak na siebie patrzymy, otoczeni ciszą, która nagle zapada, wiesz o czym myślę? o tym, ze uwielbiam Twoje oczy, że uwielbiam sposób w jaki się uśmiechasz, gdy odwracam wzrok, że coś w tych tęczówkach przyciąga mnie niesamowicie. jakbyś rzucił na mnie urok, bo jak inaczej wytłumaczę to, iż moje spojrzenie co kilka minut ucieka w Twoją stronę? zupełnie jakbym patrzyła w ciepły płomień ognia, rozkoszuję się tą chwilą. a potem wracam na ziemię i dociera do mnie jak złe jest to, co właśnie dzieje się w moim sercu.
|
|
|
|