|
cozapech.moblo.pl
Podeszła do okna a ja patrzyłem na nią widząc teraz delikatne zmarszczki wokół jej oczu niewidoczne w świetle dnia ... I znów pomyślałem o tym iż przyjdzie zima
|
|
|
Podeszła do okna, a ja patrzyłem na nią, widząc teraz delikatne zmarszczki wokół jej oczu, niewidoczne w świetle dnia (...) I znów pomyślałem o tym, iż przyjdzie zima, i nie wiedziałem, czy chłód i śnieg zabiorą zapach jej włosów; i pomyślałem o tym, co stałoby się, gdyby garść śniegu przytknąć do jej twarzy; i chyba śnieg przejąłby jej zapach, a ja patrząc na białe drzewa i gwiazdy, myślałbym o tym, iż zima pachnie nią. A wtedy mógłbym pójść do jakiejś gospody i upić się po to, aby wracając wężowym krokiem do domu, zaczepiać innych mężczyzn i mówić im o tym, że mógłbym iść poprzez miasto za nią i odnaleźć ją po zapachu.
|
|
|
Nagle zaczynam myśleć o Twojej wardze albo o tym, co napisałaś ostatnio, albo o Twoich oczach, które są takie śliczne, albo o spódnicy, którą podeptałem Ci, wstając z ciemności z naszego łóżka, albo o sutkach Twoich piersi, albo o bieli Twojego brzucha, albo o wierszu, którego jeszcze nie wyszeptałem Ci do ucha, albo o muzyce, której chciałbym słuchać z Tobą, albo po prostu o deszczu, który by na nas padał, gdy siedzimy gdzieś pod drzewem i mogę Cię przed nim osłaniać...
I gdy tak myślę, to tak rozpaczliwie tęsknię za Tobą, że chce mi się płakać. I nie jestem pewien, czy z tego smutku, że tak tęsknię, czy z tej radości, że mogę tęsknić.
|
|
|
Po co nam pięćdziesiąt lat szczęścia
skoro możemy mieć romans w tramwaju i wysiąść na innych przystankach? Największe miłości to te, których nigdy nie było. W ciałach nieprzespana noc, w ustach pocałunki nikomu nie oddane, nawet sobie. Pozostaje matematyka niewiadomych: który przystanek przyjmie cię w chłodne powietrze. Gramy w kości zaciśniętych dłoni; rzucam, wypada piątka, serdeczny zakrzywiony, kciuk zaciśnięty.
|
|
|
Byłem nikim, więc mogłem sobie pozwolić na wszystko
|
|
|
Można warg dotykać, muskać je, ssać, gryźć, podnosić językiem, można je zamykać swoimi ustami, aby za chwilę je otworzyć, rozewrzeć, spulchnić lub mocno zacisnąć. Można koniuszkiem języka cierpliwie i dokładnie namaszczać śliną ich brzeg. Można przygnieść je do dziąseł, można je smakować, można je zwilżyć lub zamoczyć swoją śliną, aby zaraz potem osuszyć wydychanym powietrzem. Można je obejmować szczelnie swoimi wargami, po chwili zwolnić uścisk, otworzyć na oścież, rozsunąć zęby, wyssać język na zewnątrz i przygryzać go delikatnie. Można go potem wepchnąć do środka, przycisnąć do dolnego podniebienia i dotykać swoim językiem wybrzuszenia dziąseł nad każdym zębem po kolei, można dotknąć nim górnego podniebienia i zatrzymywać na każdym jego zgrubieniu, można... Można zwariować przy tym. Albo się zakochać.
|
|
|
Bo człowiek nie wie, co to życie, dopóki pierwszy raz nie rozbierze kobiety.
|
|
|
- Jane, straciłem ją, prawda? (...) nigdy mnie już nie pokocha. Prawda?
- Nie mnie powinieneś pytać. Ja nigdy nikogo nie kochałam.
- Kochałaś Endera.
- Poświęcałam mu wiele uwagi i byłam zdezorientowana, kiedy wiele lat temu rozłączył się ze mną po raz pierwszy. Od tego czasu zdążyłam naprawić ten błąd i z nikim nie wiążę się tak blisko.
- Kochałaś Endera - powtórzył. - Wciąż go kochasz.
|
|
|
- A Ty chcesz żeby świat Ciebie traktował poważnie?
- Nie. W kraju gdzie osiem milionów ludzi wybiera na prezydenta faceta, który ma problemy relacyjne ze światem, ze sobą, z własnym bratem, z własną żoną, ze środowiskiem politycznym; gdzie 12% w wyborach prezydenckich zdobywa Andrzej Lepper, człowiek z wszech miar godny jednego miana kreatury; gdzie autorytetem są ludzie typu Ojciec Tadeusz Rydzyk; gdzie ksenofobia jest religią; gdzie słowo pedał jest gorsze od słowa skurwysyn. - słowo szacunek dla mnie nic nie znaczy.
|
|
|
Wasza dwójka...byliście dla mnie jak król i królowa. Wiedziałam, że zrobicie coś wyjątkowego. Tacy ludzie jak wy zdarzają się raz na milion urodzeń. Obserwowałam was z boku, i gdzieś w środku był ten smutek, ta wiedza, że to i tak skończy się źle. Że ten ogień was spali. Ze macie w sobie za dużo prądu, że on może porazić was samych. Bałam się tego, bo rzeczywiście mogliście mieć ogromny wpływ na innych ludzi. Dużo większy, niż ludzie, którzy kierowali tą szkołą. Byliście blisko. Byliście tak pięknie nieświadomi pewnych rzeczy.
Trudno.
|
|
|
- Jak długo się już znamy?
-Cztery lata z wieloma dziurami pośrodku.
- Jak brokat nadjedzony przez mole?
- Jak dwoje ludzi, którzy nigdy nie chcieli wziąć na siebie żadnej odpowiedzialności- którzy chcieli mieć wszystko i nic nie dawać.
|
|
|
Tymczasem, wiesz, martwię się co z moim sercem,
Z tą dziurą co zostaje, gdy wyrwę fragment z tekstem..
|
|
|
|