Dotykał ją. Chłodnymi palcami błądził po jej biodrach, plecach, kościstych ramionach, po pełnych policzkach. Poruszał dłońmi po jej aksamitnym ciele, zatrzymując się na uwielbianych przez niego fragmentach. Dotykiem wywoływał dreszcze i przyjemne ciepło, do którego się przyzwyczaiła. Uderzał ją oddechem o poranku, składając pocałunki na jej drobnych, truskawkowych ustach. Obdarowywał ją głębią czekoladowego spojrzenia. Scałowywał sen z jej delikatnych powiek. Oplatał ją silnymi ramionami, dając jej poczucie bezpieczeństwa i bliskości, której Ona tak bardzo potrzebowała. Uśmiechał się, przyprawiając ją o rumieńce. Przeczesywał jej długie, niesforne włosy, wywołując gęsią skórkę. Częstował ją ostrym dotykiem zarostu, każdego wieczora. Napawał się każdym ruchem, który wykonywała. Mówił do niej. Rozkochiwał ją.
Wyrządził jej tym niewyobrażalną krzywdę. [ciamciaramciamm]
|