1 Wracając sama z treningu przez park zauważyłam siedzącą parę na ławce kilka metrów przede mną. Od razu pomyślałam o Tobie. Nie widziałam Cię przecież zaledwie tylko trzy godziny, a ja już zdążyłam poczuć tą cholerną pustkę. Brakowało mi Twojego silnego ramienia, Twojego ciepłego oddechu, Twoich ust, Twoich czekoladowych oczu, kasztanowych włosów, całego Ciebie. Wyjęłam telefon z tylnej kieszeni i wybrałam numer do Ciebie. Tak dobrze znana mi muzyka rozległa się po ciemnym parku. Nagle chłopak, który siedział przytulony z jakąś laską wstał i odebrał. Zrozumiałam że ten chłopak na ławce to Ty. Podeszłam do Ciebie i zaczęłam nieopanowanie krzyczeć – cholera, jak mogłeś?! Rozumiesz co zrobiłeś? Spieprzyłeś wszystko! Nienawidzę Cię! – zaczęłam Cię popychać. – Jezu, uspokój się! – jesteś żałosny! Jak mam się uspokoić? Ja w przeciwieństwie do Ciebie Cię kocham! Zabiłeś mnie tym, słyszysz? Zabiłeś! – przestań, nie przesadzaj mała. / CIĄG DALSZY w następnym wpisie
|