|
cartrina.moblo.pl
Nie cofaj się proszę nie rób kroku żadnegodo tył. Proszę podaj mi dłoń tylko tyle. Eh dziekuje że mi zaufałeś. Popatrz krok dzielił Cię od śmierci.
|
|
|
Nie cofaj się, proszę nie rób kroku żadnegodo tył. Proszę, podaj mi dłoń, tylko tyle. Eh, dziekuje, że mi zaufałeś. Popatrz, krok dzielił Cię od śmierci.
|
|
|
Jakto możliwe? Leżę na śniegu, zimno mi, po twarzy łzy spływają, nie ocieram ich. Pragnę tylko śmierci.
|
|
|
Ehhh, jakie mi zimno. Czy tak zawsze już bedzie? catrina
|
|
|
Mój świat się zmienia z każdą sekundą.
|
|
|
Chwyćmy obie ręce i biegnijmy przed siebie.Dlaczego>....
|
|
|
Trząś mną, niech otworzę oczy. Powiedz mi, że to wszystko co stało się między nami to był tylko, zwykły, któtki sen. Dlaczego nie mozesz mi tego obiecac? ;(
|
|
|
Niech życie moje idzie właśna ścieżką Boga.
|
|
|
Tak po prostu bez żadnego tłumaczenia dziękuję.;>
|
|
|
Nie rozumiesz mnie, Nie rozumiesz mnie Ty, zato własnie rozumie mnie on. A wiesz dlaczego? Bo bardzo wiele nas łaczy. Kontakty z rodziną, smutki i ciepienia, choć Ty masz wieksze od moich, ale dziekuję, że jesteś, właśnie Tobie... jest mi lepiej....
|
|
|
ciąg dalszy ... wyszeptała jeszcze słowa ,,odchodzę, kocham Cię, to już koniec" spojrzała w księżyc było zamglone, oczy się zamykały w ten ostatni moment, anioł przyleciał do niej.
|
|
|
W zimowy,chłodny wieczór, wyszła na dworze, by móc nacieszyć się choć troche, zwykłym białym puchem, gdyż tylko on dawał jej małą kroplę szczęści, do wnętrza jej nikomu nie potrzebnego juz serca. Nienawidziła tego, że żyła, że mogła krzyczeć, mysleć, chciała być całkiem inna. Więc poszła przed siebie, siadając nad rzeką zastanawaiła się,a blask księżyca powoli zachodził za mgłę, ona wspomnienia odnawiała, z każda chwilą coaz głośniej łkała, sztylet wbito w jej uczucie, nikt nie wiedział, co przeżyła, to było skryte, ból największy nie do pokonania, śmierć mogła złagodzić te wszystkie zniechania, obok niej leżał przeklęty nóz, szybko wżieła go w dłonie, zaczeła ranic swoje skronie krew spływała nieuchwytnie, łzy mieszłay się z nią tworzac smutku kompozycje, zyce swe chciała zakonzcyc piekniej, siegneła po zyletkę cierpienie, zabijała nieswiadomie innego człowieka, kilka ruchów sytraczyło by to sie skonzczyło, cała we krwi siedziała bez ruchu,z ranami na twarzy rece i w brzuchu. ciag dal
|
|
|
Wyjść, uniesć głowę do góry, do śniegu i móc płakać razem z uczuciami tego białego opuchu.. eh...
|
|
|
|