|
cariad.moblo.pl
nagle poczułam znów tak samo jak kiedyś to ogromne pragnienie jego bliskości zapachu głosu.
|
|
|
nagle poczułam znów, tak samo, jak kiedyś, to ogromne pragnienie jego bliskości, zapachu, głosu.
|
|
|
i nawet jeśli wielu ludzi na moim miejscu skakałoby ze szczęścia, cholera, jakie to wszystko ma znaczenie bez ciebie.
|
|
|
dlaczego nie może być po prostu dobrze? przecież na pewno nie zostaliśmy stworzeni do rozpaczy, nie przyszliśmy na świat, żeby cierpieć, nie żyjemy dla bólu, nie jesteśmy przeznaczenie do porażki, do wiecznych niepowodzeń, błędów, żalu. przecież wszystko mogłoby się ułożyć, nasze istnienie ma być światełkiem w tunelu, kroplą radości, nadzieją, nie czarną kałużą beznadziei.
|
|
|
umieramy, oboje i nawet jeśli tego nie zauważasz na co dzień, to z każdym oddechem jesteś coraz słabsi i zmęczeni. samotność powoli nas usypia. bez siebie usychamy i tracimy bezpowrotnie to wszystko, co moglibyśmy mieć, gdybyśmy byli choć krok bliżej siebie.
|
|
|
czasem myślę, że mam tego wszystkiego dość, że wolałabym być kim innym, gdzie indziej, bez ciebie. czasem tak bardzo boli, że modlę się i błagam na kolanach, chcę to wszystko skończyć, że tracę przez to za wiele, że nie wytrzymam, że kończą mi się siły. czasem, tak po prostu przemknie ta bezsilna myśl, myśl, której nienawidzę, że może jednak wolałabym cię nie kochać. a później sama nie wiem kiedy zaczynam krzyczeć, później płakać, przepraszać i znów czuję, że jestem w stanie poświęcić wszystko, byleby tylko mieć cię przy sobie, że nic, absolutnie nic, nie jest dla mnie ważniejsze.
|
|
|
świat boli, świat mocno doświadcza, świat zabija, świat niszczy, świat nas nienawidzi. przyjście na świat nie było dobrym pomysłem.
|
|
|
dlaczego ciągle się mijamy i nadal cię nie ma, a twoja nieobecność wbija się w moje żyły, ściska mi gardło, zabija dzień za dniem, powoli i boleśnie, a ja bezsilna, nie mam nawet sił krzyczeć.
|
|
|
jestem człowiekiem, doświadczyłam prawdziwej miłości i wszystko inne przestało się dla mnie liczyć.
|
|
|
przestałam nawet pisać. chyba wszystko straciło sens. świat bardzo mi zbrzydł, codziennie brzydnie. nie chcę świata. żyję teraz w dziwnym miejscu i dziwnym czasie. zaczynają się regularne halucynacje, głosy, bóle głowy i paraliżujące bóle w klatce piersiowej. tworzę własny świat i widzę, że nikt, właściwie nikt go nie rozumie, nawet nie ma sensu nikomu go tłumaczyć. ale pierwszy raz od dawna wiem, że ta droga, to dobra droga.
|
|
|
jest coraz gorzej, spadam wciąż w dół i w dół i nie wiem, gdzie koniec tej drogi, gdzie jakieś dno, od którego mogłabym się odbić, albo na którym mogłabym chociaż spokojnie leżeć.
|
|
|
lepiej byłoby wbić sobie nóż w serce, lepiej byłoby skoczyć w przepaść, obwiązać sobie szyję pętlą, połknąć arszenik, cokolwiek, cokolwiek byleby już tu nie być, nie czuć.
|
|
|
i mówię sobie, że muszę wytrzymać, przetrwać, że może kiedyś będzie jeszcze lepiej, tak po prostu.
|
|
|
|